Ten film to jakiś dramato-thrillero-sencsacjozaur. Miało być realnie i złowieszczo, a jest irytująco i sztucznie. Miało być
imperium zła pokazane z rozmachem, a jest kilka naiwnych scenek, w których gnoją grupkę ludzi. Miała być jednostka,
która inspiruje lud. A jest jest impulsywna, irracjonalna beksa, którą trzeba co chwila powstrzymywać, żeby sobie sama nie
zrobiła krzywdy. Oczywiście i tak rozkręca jakiś niby bunt, w jakimś niby imperium. Ale to wszystko jest sztuczne i
niewiarygodne. Zamierzenia były wielkie, a efekt wyszedł malutki. Takie jest moje subiektywne odczucie. Pozdrawiam tych,
którym się podoba :)
Ps Widzę, że szykują się jeszcze dwie części...Pewnie jeszcze bardziej rozwleką historię, która i tak już pęka w szwach.
Plastikowe bunt, miłość i odwagę napompują z jeszcze większym zadęciem.
zgadzam się z zarzutami. Można by je olać gdyby film był przynajmniej dobrą rozrywką, ale nie jest. Przykładowo: nowy film o Supermanie ma fatalne dialogi typu "Jesteś złem Zod, i dlatego się powstrzymam", ale jest akcja, efekty i jakieś tam napięcie. "Igrzyska" to jeden z najnudniejszych i głupich filmów jakie oglądałem. No i Lawrence przesadziła w kilku scenach z ekspresją przez co wyglądała karykaturalnie.