Zawsze mam obawy przed ekranizacjami, ale muszę przyznać, że ta jest fenomenalna ! Wspaniały Salwator, świetny Wilhelm, Adso też- rzeczywiście w filmie ewoluował podobnie jak w książce (chociaż brakuje mi trochę jego rozterek, ale to chyba przez moją słabość do Raskolnikowa;)) Rewelacja...
Ale... mam taką myśl- jak dzisiaj zekranizowano by ten film ? Myślę, że to nie lada wyzwanie ;)
Dla mnie pod pewnymi względami jest lepszy niż książka. Wydaje się jaśniejszy i intensywniejszy. W książce doprowadzało mnie do szału ględzenie Adso, te ciągłe ornamenty słowne... W filmie nie ma natomiast prawie wcale tego, co mnie w książce urzekło, czyli genialnych dialogów, stylizowanych, zdaje się, na dysputach filozofów. Niemniej klimat w filmie jest wspaniały (zastanawia mnie, gdzie go nakręcono), a aktorzy dobrani wprost idealnie. Zakończenie bardziej pozytywne, co w tym wypadku jest zaletą.
Co kto lubi :) Mnie właśnie bardziej męczyły te filozoficzne dysputy niż rozterki Adso :) Bardzo lubię rozbudowane opisy wewnętrznych przeżyć bohatera i to mnie szczególnie urzekło u Eco. Ale rzeczywiście, dłużej się nad tym zastanawiając, mogłoby to być męczące w filmie i trudne do zrealizowania.
Klimat fakt, niesamowity :) A i samo miejsce zastanawia, chyba zapytam wujka Google o to ;)
co prawda wikipedia bywa kłamliwa ale mnie taka informacja satysfakcjonuje ;) http://pl.wikipedia.org/wiki/Cinecitt%C3%A0
trochę szkoda, że to nie był prawdziwy klasztor ;)