Nie, wbrew tytułowi zmysłowości jest tam jak na lekarstwo. Dlaczego? Aktorzy nie są wylewni jeśli chodzi o ekspresję. Sada i jej generyczne jęczenie godne pierwszej-lepszej prostytutki z pornoli to nie zmysłowość. Aurę można było podkręcić sensualnymi zdjęciami i montażem, ale tu nie pokuszono się na nowatorstwo. Jedyne co w tym filmie było nowatorskie to przesunięcie granic, na fali rozluźnienia obyczajowego w kinie, którego zwiastunem był choćby film "Głębokie gardło" z 1972. Tak, desperackie łamanie tabu to modus operandi "Imperium zmyslów", więc nasz Kichizo równie desperacko, bo pół-miękkim fiutem, dyma tą i tamtą, tą gwałci, tamtą pozbawia tchu. Jest gerontofilia, brakuje tylko pedofilii, ale kompesujemy to sado-maso, nożami i krwią. Warstwa psychologiczna istnieje, chęc posiadania drugiej osoby tylko dla siebie i tak dalej, ale to wciąż głębia kałuży.