Nie cierpie filmow Jarmush'a. Ogladnalem ich chyba z piec. W latach 90tych lecial taki cykl jego tworczosci w TV publicznej. Poprostu nie na moj gust, bez urazy dla wszystkich wielbicieli jego filmow. Dla mnie to poprostu niezajmujace niskobudzetowe pierdoly.
Ja do tych filmów podchodzę zawsze bardziej jak do dokumentów niż fabuł. Mam na myśli przede wszystkim Inaczej niż w Raju, czy Kawę i Papierosy, i jeszcze trochę wstecz. Z takim nastawieniem inaczej się je postrzega. Wydaje mi się że Jarmush ma w sobie dużo z dokumentalisty, po prostu pokazuje rzeczywistość w różnych miejscach i czasach, nie popędzając jej, tylko zostawiając w spokoju taką, jaka jest, swoiste 'let it be'. Balansuje na krawędzi. Nie szukam w jego filmach niczego zajmującego, od różnych twórców wymaga się różnych rzeczy; w pewnym sensie zwyczajnie akceptuję go takim, jaki jest, ale potrafię zrozumieć czyjeś nim fascynacje. Podoba mi się to, że facet ma styl, którego twardo się trzyma, takie rzeczy są teraz w cenie.
Zobacz kiedy to napisalem, juz nie pisze, zeby nie lechtac wrazliwych, kutluralnych umyslow takich jak Twoj.
A ja się z Panem po części zgodzę. Jarmuscha cenię jako ciekawego reżysera, ale jest -wg mnie- fatalnym
scenarzystą. Niestety, wiele filmow kręci na podstawie własnego scenariusza, efekt nie jest jakoś szczególnie
powalający, mimo, ciekawej aranżacji. Np. "Kawa i papierosy". Większość scen jest ciekawie sfilmowana i widać
generalnie dobry pomysł. Niestety, dialogi są naprawdę słabe, a prosi się tu o coś ciekawszego.
Reżysersko/aktorsko sceny są zrobione poprawnie, ale tak naprawdę wyczuwa się sztuczność w
konwersacjach (zauważ, że o ile scena z Iggy Popem i Waitsem, jedna z lepszych w filmie, bylaby
doskonalsza, gdyby pojawiły się jakieś żīwsze tamaty, ciekawsze dialogi, nie tylko mimika i gesty; to jest ok,
ale ja mam spory niedosyt). Zresztą, bardziej ogólnie, wydaje mi się, że rozumiem rezerwę do filmów
Jarmuscha. Osobiście też do pewnego stopnia ją podzielam. Zresztą nie mam wyjścia - moje ulubione klimaty
filmowe (Fellini, Antonioni, Sautet, Lelouch, kino francuskie lat 70-tych) to zupełnie inna planeta niż Jarmusch.
Przypuszczam, że rownież Twoje upodobania są genenralnie odmienne od klimatu Jarmuscha. No ale fani
Jarmuscha nie bardzo to zrozumieją. To nawet do pewnego stopnia nie dziwi. Bardziej dziwi ich prostactwo
wyrażane na tym wątku....
Eufemizmy? Trzeba było bardziej walnąć w tę "jarmużową" śmietankę, która nie potrafi napisać niczego sensownego o filmach, którym przyznaje 10. Jarmusch to filmowy hochsztapler, beztalencie. No cóż, są tacy, którzy lubią stare skarpety itp. Pozdrowienia z roku 2014 (na ukończeniu). Gdy pomyślę, że filmy Jarmuscha podobają się prostakom, zaraz mi lżej.
Mam wrażenie, że ty nie masz nic sensownego do napisania o tym film, bo dopisałeś się pod bardzo miałki temat (z 50 tematów wybrałeś właśnie ten!), bo dla założyciela film był nudny, co nie podlega dyskusji, bo wszystko może być nudne, wszystko zależy od odbiorcy. To zaczyna i kończy jego temat. A Jarmusch wbrew przyzwyczajeniom buduje swoje filmy na innym rytmie opowiadania, kupujesz to lub nie. A i tak nie jest ekstremalnym filmowcem, rzucam tu i tam różne uprzyjemniacie, które ułatwią seans. Epitet, że jest beztalenciem nie ma u ciebie żadnego pokrycia, facet ma talent, bo film utrzymuje cały czas pewną wypracowaną formę i z niej nie wychodzi, czyli reżyser panuje nad materią filmu, co nie jest łatwe. Beztalenciem można nazwać takiego reżysera jak Albert Pyun, który bardzo chcę nakręcić dobry film, ale nigdy mu się to nie udało, choć wciąż próbuje i ma swoich entuzjastów. Jarmusch może jest hochsztaplerem, ale to tylko może... bo ja mu nie ufam.
I po co ty chcesz kogokolwiek rozganiać, echem.
I tak wyglądają w praktyce twoje nawoływania do konstruktywnej polemiki. A słowo Brava jest od nazwiska reżysera.
Być może. Chciałem się popisać. O Jarmuschu mi się nie chce nic pisać, bo to jest da mnie gimnazjum reżyserskie.
Aż tak źle (2/10) ? Wiem, że Jarmush potrafi być nużący ale liczyłem na ten film a niestety znów przegapiłem go w TV. Dziś leciał na AleKino+.
Może nie aż tak źle. Nie wiem, jakbym dzisiaj ocenił. Koneserem nie jestem, warto się samemu przekonać.
Też dużo filmów mnie omija, pracuję na trzy zmiany, a gdy mam wolne to nic ciekawego w tv nie ma ;-)