PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=261650}

Incredible Hulk

The Incredible Hulk
2008
6,4 125 tys. ocen
6,4 10 1 125131
5,6 48 krytyków
Incredible Hulk
powrót do forum filmu Incredible Hulk

„The Incredible Hulk” to druga po „Iron Manie” i nie ostatnia w tym roku ekranizacja komiksu Marvela. Można się zastanawiać, czy był sens odświeżenia przygód Bruce’a Bannera, raptem pięć lat po obrazie Anga Lee. Wedle wielu opinii, poprzedni film o zielonym monstrum nie spodobał się włodarzom wydawnictwa, więc postanowili nakręcić nową wersję.

W myśl polityki, której głównym priorytetem jest przeniesienie czołowych postaci uniwersum Marvela na srebrny ekran, otrzymujemy Hulka w interpretacji Louisa Leterriera. Reżyser postanowił odrzucić wątki skupiające się na problemach, moralnych rozterkach Bannera i dać widzom kawał porządnej rozrywki. Może „The Incredible Hulk” nie wypada tak dobrze jak „Iron Man”, ale prezentuje się przyzwoicie.

Sprytnym zabiegiem posłużyli się twórcy, aby nie zanudzać widza ponownym pokazaniem narodzin „Sałaty Marvela”. Genezę powstania postaci oglądamy w telegraficznym skrócie, podczas napisów początkowych. Potem akcja przenosi nas do Brazylii, gdzie Banner postanowił ukryć się przed wojskiem, i z dala od cywilizacji nauczyć się panować nad emocjami. Tropem naukowca podąża bezkompromisowy generał Thaddeus ”Thunderbolt” Ross, który pragnie wykorzystać Bannera do stworzenia armii 'superżołnierzy'. W tym celu formuje specjalną grupę wojskową, na której czele staje Emil Blonsky, człowiek z ambicjami, nieunikający walki, a zarazem pragnący konfrontacji z Bannerem. Uważa on, że tak ogromna moc, która drzemie w ciele naukowca, tylko się marnuje.

Obraz Leterriera można podzielić na dwie części. Wypada świetnie w sekwencjach akcji, reżyserowi udało się zgrabnie ująć momenty, kiedy Hulk czai się gdzieś w mroku i widzimy tylko zarys postaci. Wygląda to bardzo efektownie. Sama postać zielonego olbrzyma została pokazana mniej „gumiasto” niż w dziele Anga Lee, lecz nadal można stwierdzić, że do ideału odrobinę brakuje. Natomiast w części pozbawionej akcji twórcom nie zawsze udało się wyjść obronną ręką. Starali się wprowadzić do fabuły elementy komiczne, ale nie wszystkie wypadają równie dobrze, jest ich poza tym niewiele.

„The Incredible Hulk” posiada doborową obsadę. Edward Norton (wprowadził zmiany do scenariusza Zaka Penna) pozytywnie wypadł jako Banner, gra przekonująco i jest bliższy komiksowemu pierwowzorowi niż Eric Bana. William Hurt w roli generała Rossa to chyba największa niespodzianka w filmie, in plus oczywiście. Tercet głównych aktorów uzupełnia Tim Roth jako demoniczny Blonsky, dla którego walka stanowi jedyny sens życia, w przeciwieństwie do Bruce’a. Podziwiam tego aktora za jego wszechstronność i niezwykłą elastyczność w dostosowaniu się do każdej roli. Żeńską część obsady reprezentuje Liv Tyler, jako dodatek do wspomnianych aktorów, ale wybór jej do roli Betty Ross także należy uznać za trafny.

Dla miłośników historii obrazkowych (i samego Hulka) w dziele roi się od licznych smaczków. Marvel dba o swoje produkcje, starając się, aby elementy komiksowego świata przenikały się w filmach. Nie mogło zabraknąć kolejnego epizodu Stana Lee (doskonale wpisującego się w fabułę), pojawienia się Lou Ferrigno, który zagrał Hulka w telewizyjnej wersji, a w tym obrazie również podkłada głos pod zielone monstrum. Ponadto Bruce używa nicka Mr. Green, kontaktując się z tajemniczym Mr. Blue. Ten pomysł również zaczerpnięto z komiksu, a można go znaleźć m.in. w runie Bruce’a Jonesa. Nie zabrakło sceny ze słynnymi fioletowymi szortami Bannera, a agencja S.H.I.E.L.D. zadomowiła się już na dobre w ekranizacjach komiksów Marvela. Gościnny występ Roberta Downeya Jr. jako Starka udowadnia, iż studio konsekwentnie wprowadza w życie projekt „Avengers”.

Wymieniając wszystkie pozytywy warto zadać pytanie, czego zabrakło. Głównie historii samego Bruce’a, bowiem jego zmagania z alter ego zostały zasygnalizowane i zepchnięte na dalszy plan, ograniczone jedynie do ćwiczeń oddechu i samokontroli. Jedno zdanie, że chce się pozbyć „tego czegoś” co tkwi w nim, to zdecydowanie za mało. Drugim mankamentem wydaje się być wygląd antagonisty Hulka – Abomination przypomina trochę człekokształtnego dinozaura niż postać z komiksu (najlepsza według mnie interpretacja tego bohatera została narysowana przez Mike’a Deodato Jr. - zdjęcie obok). Czyżby zabrakło funduszy na lepszą charakteryzację?

Podsumowując, „The Incredible Hulk” powinien zadowolić wszystkich miłośników „Sałaty Marvela”, a pozostałym widzom zapewnić dwie godziny rzetelnej rozrywki. Hulk hasa po ekranie aż miło popatrzeć, zostawiając po sobie stertę zdezelowanego sprzętu wojskowego i zrujnowane miasto. Cóż można wymagać więcej od zielonego potwora? Po prostu: Hulk Smash!

Czy powstanie kontynuacja? Dziś jeszcze trudno orzec, ale jak ktoś uważnie oglądał film i w minimalnym stopniu poznał świat Marvela, może powiedzieć, że kolejny przeciwnik Bannera narodził się w dziele Leterriera, a będzie nim… Cicho, sza, sami zobaczycie w kinie.

paluch93

dzięki za rzetelną (acz nie banalną) recenzję. oby więcej takich wpisów było na filmweb.

ocenił(a) film na 6
paluch93

Piszesz, że zabrakło historii samego Bannera- to jest własnie to co poróżniło szefostwo Marvela z Nortonem, i to czego brakuje zostało wycięte, a powiem szczerze że to co widziałem(ta samotność bannera, jego podróże w celu uleczenia siebie)bardzo mi się spodobały, tylko za szybko się to kończyło i zmieniało w akcję. Tak więc film dobry, lepszy niż hulk z 2003 ale wersja rozszerzona zapowiada się jeszcze lepiej...

FvJ

Miejmy nadzieję, że w wersji DVD zobaczymy wycięte sceny.

ocenił(a) film na 3
FvJ

FvJ lepszy tylko od poprzedniego Hulka pod względem akcji. Co do wersji rozszerzonej, to wiem, że Edward Norton będąc zachwycony Hulkiem Anga Lee chciał zrobić coś podobnego, ale panowiem z Holywood się nie zgodzili i wsadzili więcej akcji (akcja, akcj, akcja no ileż można?). Norton postanowił upchnąć dodatkowe sceny związane z historią rozterek Banera w wydaniu rozszerzonym filmu. Mam nadzieje, że Norton tą wersją dorówna Hulkowi Anga Lee...

hexen2k7

to że nowy Hulk dorównał a nawet przebił Hulka Anga Lee to prawie każdy wie ale wersja roższeżona Nortona to bedzie dopiero COŚ...

Walker_

Rozszerzona wersja Nortona - heh, jak to interesująco brzmi ;)

ocenił(a) film na 6
Kazioo

Nie no.. Hulk Anga Lee wciąż w/g mnie pozostaje najlepszą ekranizacją komiksów Marvela.

paluch93 : gratulacje za porządną recenzję i od razu współczuję, że polityka filmwebu i weryfikatorów jest taka a nie inna.. Bo Twoja recenzja powinna już dawno być w recenzjach do filmu!!

ocenił(a) film na 5
Kazioo

prawda ;))

ocenił(a) film na 8
paluch93

dobra recenzja palusch oby wiencej takich ludzi i mnie klutni na filmweb . teraz wiem czy ogladnac film :) pozdro