Nieźle się oglądało gdzieś do połowy. Coś w stylu oglądamy komiks, ale z jakimiś tam realiami i normalną fabułą wciągającego filmu akcji. Potem jak Banner dotarł do campusu fabuła zaczęła robić się mocno infantylna (nawet jak na ekranizację komiksu). I ta jego dziewczyna, nie wiem czy to wina Tyler, czy tak jej kazano, ale grała z jedna miną na twarzy przez pół filmu :).