Ostatnio "Inferno" oglądałem około 10lat temu i wtedy nie specjalnie mi się podobał, wydał mi się nieco tandetny i niezadowalający, bynajmniej teraz jak poszukuję tego typu kina to powiem, że oglądało mi się przednio. To taki nietypowy western w stylu "Samotny Wilk MacQuade". Głównie ten małomiasteczkowy klimat urzekł mnie i luźne podejście. Ale i sama postać Eddiego jest ciekawa, a Van Damme kolesi kasował z grają Chucka Norrisa. Chyba nie przypadkowo w tym filmie zakładał kapelusz, jeansy i zapuścił brodę :D. W "Inferno" znajduje się fajna gamma bohaterów, którzy wspierają Lomax'a. Głównie są to sympatyczni staruszkowie, wprowadzający nieco humoru, czasem trochę chybionego, ale ogólnie niezłego. W roli drugoplanowej weteran drugiego planu - Danny Trejo. Tempo jest odpowiednie, akcji nawet też się znajdzie, walk mogłoby być ciut więcej, ale generalnie ich choreografia jest dobra. Muzyka była też nawet nawet. Jedynie tytuł nie podoba mi się zbyt, kojarzy się nieco tandetnie. A i szkoda, że brakło prawdziwego badassa, bo ci w filmie nieco kiepscy dla Van Damme.