Niby wszystko pięknie, Scorsese, obsada, "cała masa punktów zwrotnych", teksty itp itd... Tylko tego
najważniejszego zabrakło - KLIMATU jaki powinien moim zdaniem panować w takim filmie. Ja po prostu
miejscami naprawdę się nudziłem. Twórcom nie udało się nawet odwzorować stanu psychicznego Costigana(
jego paranoje). Weźmy np. tą scenę podczas jedzenia, gdzie Costello bierze jakąś rękę zawiniętą w torebke
foliową, a Billy ma się bać, no sorry, śmiech na sali - tani pomysł. Nie udało się też zdudować portretu
psychologicznego dajmy na to "świra" jakim miał być Frank. Wyszedł z tego śmieszny, zakompleksiony
dziadek świrnięty co prawda (przyznaję) na swoim punkcie i ogarnięty jakąś chorą "chcicą" zabijania ( scena
gdzie Costigan siedzi w barze, a dziadek wychodzi w białej pokrwawionej koszuli z podwiniętymi rękawami,
ojojoj, straszne ) itp, itd... można mnożyć te sceny.
Tak sobie też myślę, że może to faktycznie straszne miało nie być, no ale co? śmieszne? skoro tak to OK :D,
ale z drugiej strony sądzę, że Scorsese raczej poważnie podszedł do tematu, jeśli tak to mu nie wyszło.
Przepraszam za mój cynizm, ale nie lubię jak robi mnie się w wała jakimiś "nagródkami" i wciska mi się
kit.6/10
Dla mnie ten film nie jest do końca poważny. Za taki uznałbym raczej "Gorączkę" Manna. "Infiltracja" to z kolei dużo lżejsze podejście do tematu, film posiada dość nietypowy klimat i wciąga od pierwszej do ostatniej sekundy. To tacy "Chłopcy z ferajny" tyle, że bardziej dla mas, znakomite kino sensacyjne z pewną dozą czarnego humoru(który najwyraźniej nie przypadł Ci do gustu). Jeżeli chodzi o psychologię postaci, to Bill został przedstawiony według mnie świetnie. To ogromna zasługa gry aktorskiej DiCaprio, który stworzył bohatera z krwi i kości. Frank to postać faktycznie przerysowana i nieco groteskowa(ale pasująca do atmosfery panującej w obrazie). Dla mnie "Infiltracja" jest najlepszym filmem 2006 roku i nie wyobrażam sobie, żeby najważniejsze Oscary mógł pozgarniać inny film.
Po czesci moge sie zgodzic, ze klimatu przydaloby sie temu filmowi wiecej. Mozna bylo wyrezyserowac to troche lepiej... Ale i tak generalnie film mi sie bardzo podobal i byl dla mnie wspaniala rozrywka w sobotni wieczor. Niczego wiecej nie oczekiwalem. Osobiscie goraco polecam ten film kazdemu.
Jak dla mie, to film mnie strasznie trzymal w napieciu, glownie dlatego, ze chcialam zobaczyc, co sie stanie, czy DCaprio i Damon sie nakryja czy nie itd. Nie nudzilam sie ani przez chwile.
Co do swira Nicolsona, to zle odebrales temat. Koles po rpostu popada w demencje, wariuje na starosc, robi sie dziwny i nie ostrozny, sam Costello tak mowil. Nie chodzilo o to, ze on jest taki straszny, ale o to, ze ma nie pokolej w glowie. Nicolson sie spisal, zeczywiscie wygladal jak dziwak i jakby mial poczatki choroby umyslowej. Mial w koncu 70 lat.
Osobiście nie dziwie się że ten film zgarnął nagrody, trzymam za takie dzieła kciuki (np. tez za "no country for old man" ) bo są bardzo przyjemne w oglądaniu, wręcz możnaby powiedzieć filmy dla mas, mimo ze występuje przemoc niemal naraz z elementami komedii a wszystko moim zdaniem bardzo dobrze nakręcone + dobra gra aktorska ( na bank wahlberg i nicholson, może nawet baldwin haha ). Nie powiedziałbym ze film nie miał klimatu ( nazwałbym go lekką gangsterką, w sensie podejścia bohaterów, a nie skali przekrętów) w końcu byli irlandczykami może dlatego ci nie odpowiadał. Paranoje costigana nie zostały ukazane bo DiCaprio to 3 klasowy aktor z ładną buźką który powinien zakończyć kariere, ale za to ukazano paranoję Franka pozdro
Hehehe, Twoje stwierdzenie o tym, że "No country for old men" to film dla mas rozbawiło mnie. Jeszcze lepsza jednak była Twoja "specjalistyczna" ocena gry aktorskiej DiCaprio:).
powiedziałem że "no country for old man" jest perełką dla mas, ale nie powiedziałem że masy go zrozumieją ;) a co do 2 częsi, to sory jeśli lubisz di Caprio, możemy sobie o nim popolemizować, ja zaczne:
We wszystkich filmach ma taki sam wyraz twarzy a wzięli go do hollywood tylko dlatego że wyglądał jak zadziorny piękny młokos, ale teraz?
Ale człowiek ma w zasadzie określoną mimikę twarzy, Czy Nicholson nie ma w filmach podobnych grymasów, albo De Niro czy np. Pacino nie okazuje wścekłości w podobny sposób???
Nie chodziło mi tu o mimikę a bardziej o grane role i sposób zachowania. Chociaż mimika u Di zakaprio też leży ;) i bardzo wiele brakuje mu do do tych aktorów których wymieniłaś
Dużo szumu, zatarte granice między dobrem i złem, śmierć jako kara i nagroda, a raczej wiele niepotrzebnej śmierci i wulgaryzmów. Nie wiem, co ludzie i krytycy dostrzegli w tym filmie.
Myśle że o to właśnie chodziło Scorsese. Ten film jest parodią gangsterstwa jakie pokazał powiedzmy 15-20 lat temu ten reżyser i za które go kochamy ( np. Chłopaki z ferajny, Kasyno) ale po twojej opinii widze że nie lubisz takich filmów co więc tu robisz ;)
Jeżeli DiCaprio w każdym filmie gra tak samo, to mógłbym to powiedzieć o każdym aktorze:). Jeżeli go nie lubisz, no to cóż. Nic nie poradzę. Dla mnie jest świetny właśnie dlatego, że sprawdza się w wielu bardzo różnych rolach. Jest inny jako rozpuszczony milioner/wizjoner w "Aviatorze", jako gangster targany emocjami w "Infiltracji", czy zmęczony życiem, niespełniony marzyciel w "Drodze do szczęścia". W każdej z tych ról DiCaprio dał coś nowego od siebie, sprawił że są to niepowtarzalne kreacje. Oczywiście wymieniłem tylko jego najwybitniejsze(wg mnie) role. Równie genialna jest jeszcze ta z początku jego kariery, czyli w "Co gryzie Gilberta Grape'a". Naprawdę tak grają aktorzy trzeciej klasy??
nigdy bym o nim nie powiedział aktor 3 klasy bo miał przebłyski tak jak mówisz po prostu twierdze że gra coraz słabiej i został aktorem tylko za wizerunek przystojnego niepokornego młokosa (tego nie lubie) a teraz ma ponad 35 lat więc powinien zakończyć kariere ;) takie jest moje zdanie kto sie pospiera?
Naprawdę twierdzisz, że gra co raz słabiej? No to przejrzyjmy sobie jego ostatnie filmowe dokonania, powiedzmy od 2002 roku. Widziałeś "Złap mnie jeśli potrafisz", "Aviatora", "Infiltrację", "Krwawy diament", "Drogę do szczęścia"? Pominąłem "Gangi...", bo ich nie widziałem, a w "Sieci kłamstw" DiCaprio był po prostu dobry. Podaj jakieś argumenty, to znaczy co Ci się konkretnie w jego grze w tych filmach nie podobało(no chyba, że ich nie widziałeś, po za "Infiltracją"), bo inaczej nie będę mógł Twojej wypowiedzi potraktować poważnie.
Twoje stwierdzenie, że został aktorem za wizerunek przystojnego, niepokornego młokosa też uważam za bzdurę. Na początku DiCaprio wcale nie był takim właśnie, co potwierdza jego wielka rola w "Co gryzie Gilberta Grape'a". Ten fakt plus to, co powiedziałeś o jego ostatnich dokonaniach każą mi myśleć, że oceniasz go z perspektywy swoich osobistych uprzedzeń spowodowanych takimi filmami jak "Titanic" czy "Romeo i Julia". Nie kłam też, że nie powiedziałbyś o nim "aktor trzeciej klasy", bo te słowa pochodzą właśnie od Ciebie.
Jack Nicholson zepsuł tą rolę, robiąc z niej bzdurną parodię. Cała reszta obsady, razem z reżyserem, pracuje tutaj na całkiem innym, dużo wyższym poziomie, więc mogę spokojnie przymknąć oko na dziwactwa Nicholsona, szkoda tylko, że Scorsese ciut za bardzo mu zaufał i nie zdecydował się go przypiłować. Film nie miał być ani do końca straszny, ani do końca śmieszny.
bożeee do każdego filmu potraficie się przypierdzielić, rozkładacie na czynniki pierwsze, analizujecie do granic możliwości, krytykujecie, nieważne jak dobry by nie był. nie możecie po prostu usiąść na tych rozpuszczonych tyłkach, puścić play i cieszyć się, że macie okazję go obejrzeć?
Holwer- ale właśnie o parodię tu chodziło, gdyby miał zagrac tak zupełnie poważnie to wyszedłby z tej roli starszy pan niezręcznie udający mafiozo...
Szczerze to powiem wam, że zupełnie staciłam ochotę na dyskusję na forach FW, no bo jak ten portal poważnie traktowac, kiedy czyta się w komentarzach ,że Brad Pitt to zasłynął dzięki odwykom i problemom z narkotykami :D :D a Ben Stiller to wielki mistrz bo nikt nie potrafi tak zagrac w komediach.......
Co do DiCap...to ja się zgodzę,,,,,że powinien chyba zakończyc karierę..
Po wielkim sukcesie Titanica wszyscy się nim zachwycali, a kiedy bardziej dojrzał i zaczął grywac bardziej złożone role to raptem wszyscy orzekli, że jest ble.....I tak nigdy nikt nie będzie traktował go poważnie, więc po co ma dalej grac...............
Dla sztuki... Po za tym nie jest tak źle, ma wysoką ocenę chociażby tu na filmwebie:).
Dzięki za jednomyślność =)
Chociaż 1 dziewczyna ma wyjebane na tego zadziornego przystojnego młokosa sprzed lat, który teraz nie ma ani jednej z tych zalet
Ta jedna dziewczyna lubi DiCaprio jak widać na jej profilu. Jej wypowiedź była po prostu podszyta trochę ironią czego Ty nie skumałeś. Przeczytaj jeszcze raz to może zrozumiesz.:)
PS. Widzę, że dałeś sobie spokój z polemiką na temat "młokosa":D.
Chodzi mi o Agnieszkę26 a nie początek wątku kolo więc się nie wcinaj jak nie wiesz o co chodzi oO. Poza tym widze że jesteś wielkim kinomanem tak? Powiedz w jakim filmie urzekł cie di Caprio a ja ci odpowiem
Każda sroczka swój ogonek chwali....wiadomo, że jak lubi się aktora to mówi się o nim w superlatywach....
Z całym szacunkiem ja nie rozumiem najazdu na osobę tego aktora.........
Już jako młodziutki chłopak w "Co gryzie G.....G...." nie mając doświadczenia zagrał bardzo trudną i skomplikowaną rolę osoby opóźnionej umysłowo....W nieco starszym wieku zagrał bardzo trudną i dla wielu kontrowersyjną rolę w "Całkowitym Zacmieniu". Takie role zagrał w bardzo młodym wieku, a porównując np. Sean Penn na takie kreacje zdecydował się będąc już dojrzałym meżczyzną i aktorem.
Te odważne role już pokazały że poważnie myśli o swej aktorskiej karierze...No i chyba trzeba nie miec serca, żeby nie zauważyc z jak wielkim wczuciem zagrał narkomana w "Przetrwac w Nowym Yorku"........Nastepnie pokazał że ma intiicję do wyboru ról i chcac zagrac w bardziej kasowych filmach wybrał rolę w Titanicu, na przekór wielu, którzy uważali że jest za chłopięcy do tej roli - film do dziś ma niepobity kasowy rekord(!)
"Celebrity" jest może nie jakąś wielką sztuką filmową ale ...Aktor pojawia się tam może niecałe 15 minut i tworzy bardzo charaktersystyczny autoironiczny epizod, czym udowadnia, że ma poczucie humoru .......parodiując samego siebie....
W Awiatorze świetnie pokazany klimat lat 40- stych , muzyka i znakomicie zagrane sceny rozchwianego emocjonalnie, nieco histerycznego milionera-Marzyciela. Bardzo dobrze sportretowana nerwica natręctw, pomimo tego, że akurat do samego filmu mam nieco uwag, ale to już na inny temat.
No i w Krwawym Diamencie ludzie mylnie interpretują to, miał tam zagrac twardziela......Miał zagrac cenicznego i egoistycznego przemytnika i taki też był dodając do roli dobry obcy akcent i zmieniony wygląd...
No to sorki co on ma jeszcze zrobic?????????? - stanąc na rzęsach i powachlowac się uszami ???????
Owszem miał wpadki i słabe role...ale niestety to dotyczy się tylu aktorów, że do końca dnia musiałabym tu wymieniac.... chociażby Tom Hanks laureat dwóch Oskarów, a teraz jakeś mało ambitne "Anioły i demony"
Nie zawsze aktor ma wpływ na role jakie gra i własną karierę...
Jeżeli jednak DiCaprio zawiedzie w przyszłości, to kto zostanie ????
Nie ma wielu młodych, którzy wyraźnie pokazują, że mają potencjał i tu on własnie wyróżnia się ......i ja pokładam w nim nadzieje na dalsze dobre i ciekawe role.....
Mi też chodzi o Agnieszkę "kolo" i o jej wypowiedź odnośnie DiCaprio. O wypowiedź, która była podszyta ironią, ale Ty tego najwyraźniej nie wyczułeś.
Co do samego Leonarda, to już Ci powiedziałem, gdzie mnie urzekł i dlaczego, podczas gdy Ty nie powiedziałeś nic konstruktywnego na temat jego osoby oraz gry aktorskiej.
Po za tym co ma znaczyć ta wypowiedź z "wielkim kinomanem"? Gdzieś napisałem, że się za takiego uważam?
ło juzu!!! śledze Scorsese od czasu "Ulic nędzy" i śmiało stwierdzam że zatoczył krąg! tak jak "Ulice" były filmem męczącym i słabym tak jeszcze gorzej jest z "Infiltracją".. może ja za głupi jestem ale po prost gubiłem się w tych wszystkich spiskach.. zmęczyłem się nieludzko.. uwielbiam Taksówkarza, lubie Kasyno, Chłopców z ferajny i bardzo szanuje Wściekłego byka ale Oskar za to coś to po prostu parodia..
Ten film to esencja kina. Gra aktorska jest świetna, reżyseria i scenariusz takoż. Każdy z bohaterów jest wyrazisty, a niektórzy momentami przerażają. Można przyczepić się do montażu, ale to naprawdę szczegóły. Np. wtedy, kiedy Bill rozmawia z "psychiatrycą" w knajpie, odchyla się na krześle, a w następnej sekundzie widać, że dalej jest nachylony w kierunku stolika. Albo kiedy Sullivan brudzi krwią przycisk komórki, a za chwilę jest on pobrudzony w wyraźnie inny sposób. Ale to szczególiki.
Jeszcze jednym fajnym szczegółem jest to, że kiedy Sullivan wysyła Frankowi SMS "No phones" wpisując go na wyczucie w kieszeni, możemy przez ułamek sekundy zauważyć datę 16 marca 2006 i godzinę 9:16 am :), chociaż chwilę później pada zdanie, że jest godzina 22:46. :)