Sami się schowajcie z tymi bzdetami o ambitnym kinie sratatata! Jak słyszę pier... że mirzi go komercja to rzygać mi się chce. A w domciu ogląda M jak Miłość. Co za syf. Znależli się krytycy od kina azjatyckiego. Jasne że dobre, świerze często genialne, nie znaczy to jednak, że inne spojrzenie jest z gruntu złe. Chip chip motherfuckers