... prosze was byscie zapoznali sie z jego pierwowzorem "Infernal Affairs: Piekielna gra". Przejżycie na oczy który film powinien dostać oskara za pomysłowośc i wykonanie.
weź nie pierdol człowieku bo oglądałem Infernal Affairs i wcale nie jest lepszy od Infiltracji O__o
pozdro dla miłośników X muzy a nie dla spekulantów ;/
Poza tym Departed to nie jest Remake , tylko scenariusz adoptowany . Remake jest wtedy , kiedy ten sam scenariusz zostaje ponownie zekranizowany w TYM SAMYM KRAJU , gdzie dokonano pierwszej produkcji . A pseudoznawcy twierdzą , ,że Infiltracja - obraz amerykański - to remake Piekielnej gry - filmu produkcji hongkońskiej .
I jest to film naprawdę znakomity , utrzymany w unikatowym klimacie gangsterskiego kina Scorsese ( nieustannie sie przewijająca muzyka w tle , głównie rock'n'rollowa no i nieśmiertelne "Gimme Shelter" Stonesów ) - a np. w "Aviatorze" czy "Gangach Nowego Jorku" tego nie było .
"...utrzymany w unikatowym klimacie gangsterskiego kina Scorsese"
Przepraszam, ale jeśli ten film jest podobny do "Chlopcow z Ferajny" to ja jestem Brad Pitt.
Masz rację Infiltracja to nie remake a jedynie marne amerykańskie xero azjatyckiej produkcji (których teraz jest pełno). Scorsese nie zadał sobie zbyt wiele trudu, zmienił jedynie te elementy które były zbyt "nie-amerykańskie" przez co film znacznie stracił na klimacie. UWAGA SPOILERY chodzi mi tutaj przede wszystkim o dwie rzeczy, wątek miłosny: dwaj najwięksi wrogowie zakochują się w tej samej kobiecie jednocześnie nic o sobie nie wiedząc, co prawda wg mnie motyw z pierwowzoru był znacznie lepszy ale Scorsese w tym przypadku Scorsese jeszcze umiał to zgrabnie wplątać w główną nić fabuły. Natomiast druga zmiana jest już znacznie bardziej rażąca, mam tu na myśli zakończenie. Amerykanie uwielbiają "happy endy", lubią wychodzić z kina poczuciem że sprawiedliwość znowu zatryumfowała, dlatego też reżyserzy idą im na rękę (Można tutaj wspomnieć chociażby o "Wielkim błękicie" gdzie Besson zrobił dwie końcówki jedna z nich była pozytywna i pokazywana była była jedynie w USA, druga natomiast dramatyczna bardziej kompilująca się z całością obrazu przygotowana została dla reszty świata.) Co prawda w Infiltracji typowego happy endu nie było, ale Scorsese i tak pokazał że w końcu ci "źli" przegrywają. Dla mnie oryginalne zakończenie z Infernal Affairs jest nieporównywalnie lepsze. Co do muzyki w Infiltracji soundtrack był dobry, ale ja i tak wole kawałki stworzone przez Kwong Wing Chan.
Przykre jest to iż tak mało ludzi zna oryginał (wystarczy popatrzyć na głosy w tym portalu 13k Infiltracja i 1,8k I.A.)a tak źle się o nim wyraża. No bo przecież to film "hamrykański" z "boolywoodu", który dostał oscara, a robił go sam "mistrz" Scorsese ( z całym szacunkiem, do niektórych wcześniejszych filmów), to wystarczy bo uważać go za lepszego od produkcji jakichś tam Azjatów.
Może jednak warto trochę oderwać się od takich kanałów jak HBO czy Canal +, serwujących głównie amerykańską papkę i pooglądać chociażby TVP kultura. Można się wtedy będzie przekonać iż Azjatyckie produkcje to nie tylko anime oraz wuxia (jestem fanem obu:) ) ale także bardzo dobre filmy fabularne śmiało mogące konkurować z produkcjami na całym świecie. Gdyby tak nie było, to amerykanie nie wykupowali by cały czas ich praw autorskich by tworzyć denne zachodnie odpowiedniki.
Ojej...ale dlaczego zaraz każdy musi poznawać w szczegółach kino azjatyckie, żeby dopiero wtedy modź stwierdzić, że film amerykański robiony na podstawie jest dobry czy zły?
Tzn że co, podobała mi się Infiltracja, czyli znaczy to iż prawdopodobnie kino azjatyckie kojarzę tylko ledwo co przez anime tak? I że z przyzwoitości chociażby nie dziabnęłam Infernal Affairs to co ja mogę wiedzieć?
To takie straszne uogólnienie, które mnie wkurza.
"Przykre jest to iż tak mało ludzi zna oryginał (wystarczy popatrzyć na głosy w tym portalu 13k Infiltracja i 1,8k I.A.)" - I.A. ma całkiem wysoką ocenę, a i głosy ludzi są zróżnicowane co znaczy, że jednak nie każdy uważa go za arcydzieło.
"Może jednak warto trochę oderwać się od takich kanałów jak HBO czy Canal +, serwujących głównie amerykańską papkę i pooglądać chociażby TVP kultura." - ale po co? Bo nauczy mnie to czegoś więcej o kinie? i kulturze kina? Pokaże mi filmy ambitne, mądre i różno-kulturowe? Tam też lecą filmy AMERYKAŃSKIE.
"Azjatyckie produkcje to nie tylko anime oraz wuxia" - poważnie? :)) Ja myślę, że jednak nie każdy tu na tym forum jest idiotą, a i nie każdy musi lubić filmy azjatyckie bo tak wymaga dobre wychowanie.
Dodam jeszcze, że jest masa filmów azjatyckich, które starają się dorównywać kinu amerykańskiemu a Departed uważam za film dobry (ale nie widziałam I.A - o matko i co teraz? )
Zacznę może od tego iż mam duże upodobanie w kinie azjatyckim, ale nie oczekuję by ktokolwiek podzielał moje zainteresowania. Chodzi mi o to iż, jeżeli ktoś chce wypowiedzieć się na dany temat powinien posiadać choćby najmniejsze rozeznanie w nim, a nie opierać się na spekulacjach. Wiele osób natomiast z góry ocenia "I.F." negatywnie, gdyż obraz ten pochodzi z odległej krainy zwanej Azją.
Mówisz że podobała Ci się Infiltracja. Ok, gdybym ja nie oglądał "I.F" to zapewne także bym podzielał Twoje zdanie, jednak zapoznawszy się z pierwowzorem śmiem twierdzić iż "Piekielna gra" jest znacznie lepsza od filmu Scorsese. Założycielowi tego tematu i mi chodzi o to byście w końcu zrozumieli iż nie wszystko co pochodzi z USA jest najlepsze. Warto czasem zrobić sobie małą odskocznie i pooglądać coś z innych kręgów kulturowych.
Nie wiem czy jest zbytnio sens kontynuować te dywagacje, gdyż zbytnio oddalamy się od głównego tematu, proponowałbym Ci poświęcić te 100 minut i zapoznać się z "I.F", i wtedy napisać swoje odczucia odnośnie pierwowzoru i jego adaptacji. Byłbym bardzo ciekawy Twojej opinii.
BTW, nie wiem do końca o co Ci chodzi w tym akapicie:
"- ale po co? Bo nauczy mnie to czegoś więcej o kinie? i kulturze kina? Pokaże mi filmy ambitne, mądre i różno-kulturowe? Tam też lecą filmy AMERYKAŃSKIE."
Według mnie TVP kultura pokazuje filmy ambitne, mądre i różnorodne kulturalnie oraz uczy o historii kina, oczywiście są tam filmy amerykańskie (wcale nie twierdzę że wszystko co amerykańskie jest złe) ale nie mów że nie dostrzegasz różnicy pomiędzy nimi a ramówką chociażby HBO.
Masz rację, nie ma sensu za bardzo tu polemizować, bo wiadomo - Ty swoje, ja swoje.
Chodziło mi głownie o to, że również lubię bardzo kino azjatyckie, zarówno te rysunkowe jak i nie, i wcale nie twierdzę, że wszystko co amerykańskie jest super fajne. Umiem natomiast stwierdzić, zupełnie oczywiście subiektywnie pod swoją osobę, czy film mi się podoba, czy nie. A denerwują mnie i też trochę zniechęcają w sumie, założenia innych, że zdecydowanie tamtem film jest lepszy, a ten nie bo to marna imitacja i wszyscy co tak twierdzą to są w ogóle ignoranci i tak dalej...
Być może obejrzę ten film kiedyś, wtedy stwierdzę że jest lepszy, ale nie chcę od tego uzależniać oceny Infiltracji...rozumisz?:)
A z tymi filmami "ambitnymi" to jest tak, że rzadko dopasowują się do oczekiwań widza i często też męczą. Dlatego większość ludzi wybierze właśnie HBO, bo chce rozrywki.
Ja osobiście rzeknę, że rzadko film ambitny wnosi coś do mojego pojęcia o kinie, które uważam że jest dość szerokie. I też bym nie do końca zgodziła się z tą historią kina czy mądrością...no ale :)