Tak czytam opinie o filmie Scorsese i zastanawia mnie istotność kilku argumentów, podawanych jako powód uznawania go coś słabego.
Po pierwsze, głównym powodem tego jest fakt iż, Infiltracja to remake azjatyckiego pierwowzoru. Nie widze powodów by miało to źle świadczyć o tym filmie. Z tego co wiem pomysł nie został skradziony, a kupiony, więc wszystko odbyło się legalnie. Nie widzę też powodów aby umniejszając wagę filmu, tylko dlatego że nie jest oryginalnym pomysłem. W kinie takich przykładów mamy wiele. Sam Scorsese nakręcił już Przylądek strachu. Branagh zrealizował Henryka V, tak samo jak Oliver. Oba filmy wybitne, ale i tak oryginalny pomysł to zasługa Szekspira. Jeśli nawet odrzucimy ten przykład, jako że podstawą jest tylko ten utwór literacki (część osób ortodoksyjnie podchodzi do tego czym jest remake), to weźmy Człowieka z blizną, to już klasyczny przykład remake’u. Artysta, a reżyser nim jest ma prawo do interpretacji dzieł innych osób, także filmów. Tak robiono i będzie się robić i nie jest to czymś nagannym obniżającym jakość Infiltracji.
Drugi ciekawy argument na nie, to fakt iż Infiltracja jest inna niż filmy Scorsese z lat 70-tych i 80-tych. Pojawia się masa wypowiedzi że nie jest w stylu Martina. Należy zwrócić jednak uwagę, że Scorsese się zmienia, a z nim jego filmy. Sam fakt ich inności na przestrzeni czterech dekad nie może być zarzutem. Dziwne, aby człowiek przez dziesięciolecia ciągle prezentował to samo, albo nawet po co miał by kręcić kolejny film, w którym nie ma nic nowego do ukazania. Martin wszedł po prostu w kolejny etap twórczości i nie należy wymagać od niego kolejnych Taksówkarzy, czy Chłopców w ferajny, one nie potrzebują kontynuacji. Część widzów po prostu nie ewoluuje za reżyserem.
Nie uważam, aby ww argumenty były w pełni racjonalne. Infiltracje można krytykować, pokazywać jej błędy, ale należy robić to w sposób logiczny, bo trudno coś odpowiedzieć na postulat typu „to remake i dlatego jest zły”