Infiltracja

The Departed
2006
8,0 350 tys. ocen
8,0 10 1 349839
7,7 67 krytyków
Infiltracja
powrót do forum filmu Infiltracja

To w stylu kałbojów - ukraść (tia, wiem, że go kupili) scenariusz, zatrudnić supergwiazdy z Hollywood i dostać za to Oscara. Przy okazji partoląc cały film.

Wschodni oryginał o niebo lepszy. Tutaj film jakoś sztucznie wydłużyli o prawie godzinę, przez co był nudny. Dobrze, że zakończenie jest takie a nie inne i nie powstaną kolejne części... bo oczywiście w hamerykańskim kinie tak czy owak Dobro musi na końcu wygrać, żeby widz nie wyszedł z sali kinowej z przeświadczeniem, że czasem jednak Zło zwycięża.

Oczywiście oryginał też ma happy end, ale mniej dosłowny.

Normalnie postawiłbym 7/10, ale, że jest to słaby remake bardzo dobrego filmu nad którym wszyscy się rozpływali, zapominając o dziele z hongkongu stawiam 6/10

ocenił(a) film na 9
_Nameless_

Infernal Affairs według mnie nie umywa się do Departed. Gra aktorska, zdjęcia, montaż, reżyseria, muzyka, klimat - wszystko to jest lepsze(i to sporo) w filmie Scorsese. Film jest dłuższy, ale nie jak to powiedziałeś "sztucznie". Przez to, że film trwa dłużej mamy w tym filmie znacznie lepiej przedstawione postaci, zwłaszcza Costigan(ukazana jego psychologiczna strona) oraz dodanie nowych i to bardzo ciekawych(Dignam, Pan French, Ellerby, Madeline). Film Scorsese jest więc według mnie zdecydowanie lepszy. Oscary w pełni zasłużone.

ocenił(a) film na 2
raphiX

Niepotrzebnie rozdzielano postać Wonga (bodajże, film dawno oglądałem...) na Queenana i Dignama, tak jakby amerykański aktor nie mógł zagrać srogiego szefa o ojcowskim podejściu do podwładnego... a może Scorsese wiedział, że amerykański widz tego nie chwyci.

W remake'u wyraźnie widać, kto jest dobry, a kto zły. W Sullivanie nie ma kszty dobra (a przynajmniej nie zauważyłem). W prawdzie chce wyjśc z układu u z Costello, ale ucieka (bo chyba o to chodziło, gdy mówił o zmianie miasta) jak tchórz. Nie żałuje swojej postawy, tylko chce się uwolnić od wiecznie nachodzącego go szefa. Robi to ze strachu a nie poczucia sprawiedliwości. Nie dlatego bo "tak trzeba" tylko dlatego, że tak musi...

Na drugim biegunie mamy Minga z oryginału, który widać, że chce przejśc na dobrą stronę. U amerykanów zły pozostaje złym i oczywiście dostaje za swoje... kulke w łeb i jeszcze traci kobietę! Oczywiście to działa w drugą stronę. "Ciemna Strona Mocy" ma także wpływ na Yana... choc tutaj akurat DiCaprio dorównał oryginałowi...

Dobry reżyser potrafi przedstawić głębię psychologiczną w kilku scenach, a nie kilkunastu. Bardziej przypadł mi do gustu skośnooki Yan niż DiCaprio. Choć i tak był lepszy niż Damon.

Irlandzkie przygrywki faktycznie wpadały w ucho, ale jakoś dla mnie nie budowały klimatu. Po za tym dlaczego akurat Irlandczycy?!

Nie pamiętam też, czy czasem w oryginale Ming i Yan startowali do tej samej kobiety... chyba nie, ale to akurat nie robi mi różnicy...

ocenił(a) film na 9
_Nameless_

MOŻLIWE SPOILERY

"Niepotrzebnie rozdzielano postać Wonga (bodajże, film dawno oglądałem...) na Queenana i Dignama, tak jakby amerykański aktor nie mógł zagrać srogiego szefa o ojcowskim podejściu do podwładnego... a może Scorsese wiedział, że amerykański widz tego nie chwyci."

Nie rozumiem dlaczego niemal każdą zmianę w stosunku do oryginału traktujesz jako swoiste "ogłupienie" fabuły. Rozdzielono tę postać i zrobiono to bardzo ciekawie, bo dostaliśmy Dignama, który jest naprawdę oryginalnym i zapadającym w pamięć charakterem, a z kolei Queenan ma troszkę bardziej ojcowskie podejście do podwładnego(choć nie tak jak Wong).

"W remake'u wyraźnie widać, kto jest dobry, a kto zły. W Sullivanie nie ma kszty dobra (a przynajmniej nie zauważyłem). W prawdzie chce wyjśc z układu u z Costello, ale ucieka (bo chyba o to chodziło, gdy mówił o zmianie miasta) jak tchórz. Nie żałuje swojej postawy, tylko chce się uwolnić od wiecznie nachodzącego go szefa. Robi to ze strachu a nie poczucia sprawiedliwości. Nie dlatego bo "tak trzeba" tylko dlatego, że tak musi..."

Tu się zgodzę. Po prostu zmieniono tę postać. Sullivan jest zły i tchórzliwy zarazem. Czarny charakter. Nie widzę w tym nic złego.

"Na drugim biegunie mamy Minga z oryginału, który widać, że chce przejśc na dobrą stronę. U amerykanów zły pozostaje złym i oczywiście dostaje za swoje... kulke w łeb i jeszcze traci kobietę! Oczywiście to działa w drugą stronę. "Ciemna Strona Mocy" ma także wpływ na Yana... choc tutaj akurat DiCaprio dorównał oryginałowi..."

Znowu zmiana i to dobra. Świetne jest zakończenie, kiedy to już wydaje się, że złemu się upiecze, a tutaj ktoś wymierza mu sprawiedliwość. Czy to amerykańskie? Może tak, ale nie widzę w tym nic złego zwłaszcza, że film jakby nie patrzeć nie kończy się zupełnie dobrze, gdyż ginie pierwszoplanowy dobry charakter. Nie zgodzę się też, aby DiCaprio dorównał oryginałowi. On go zwyczajnie, na luzie prześcignął. Świetny aktor.

"Dobry reżyser potrafi przedstawić głębię psychologiczną w kilku scenach, a nie kilkunastu. Bardziej przypadł mi do gustu skośnooki Yan niż DiCaprio. Choć i tak był lepszy niż Damon."

Według mnie DiCaprio stworzył znacznie lepszą postać, a Scorsese lepiej ją przedstawił. Większa ilość scen bardzo w tym pomogła.

"Irlandzkie przygrywki faktycznie wpadały w ucho, ale jakoś dla mnie nie budowały klimatu."

Rockowe kawałki tak charakterystyczne dla Scorsese nadawały filmowi klimatu w stylu "Goodfellas" i "Casino", czyli klimatu jaki uwielbiam.
Sama muzyka Howarda Shore'a spisywała się dobrze i również nadawała filmowi fajnej atmosfery.

"Po za tym dlaczego akurat Irlandczycy?!"

A dlaczego by nie?!

Podsumowując krytykujesz dość istotne zmiany w stosunku do oryginału. Uważam, że chwała twórcom za to, iż je zrobili, bo co to miałoby być? Kalka "Infernal Affairs" tylko, że z innymi aktorami i w USA? Całe szczęście "Departed" kalką nie jest, sporo zmienia, ma inny klimat, po prostu odchodzi od oryginału i to w świetny sposób. Po za tym widzę też nieco czepialstwa(to z tymi Irlandczykami), choć oczywiście Twoje zdanie szanuję.

ocenił(a) film na 2
raphiX

To z Irlandczykami to nic nie wnosi do oceny, po prostu zaintrygowało mnie dlaczego akurat ta nacja...

Co do jednoznacznej postaci Sullivana, to dla mnie jest to minus. To troche spłyca tą postać...

Ale musze przyznać, przekonałeś mnie i dam dodatkową gwiazdkę filmowi ;)

użytkownik usunięty
raphiX

Koledzy ale nie ma się co dziwić, że Amerykanie polepszyli kilka wątków ponieważ reżyser miał łatwiejszą drogę obejrzał dokładnie Azjatycki film zauważył reakcję ludzi na to co im się ewentualnie nie spodobało i to pozmieniał dołożył komercyjnie znanych i lubianych Aktorów stwarzając dzieło bez wysiłku scenariuszowego, gdyż odgrywał kopie innego znakomitego obrazu. Doceńmy Azjatycki Film przede wszystkim za Orginalność, Której Brakuje w Amerykańskiej wersji... Ciekawi mnie czy Scorsesi dostał by Oscara Gdyby Azjaci nie wymyślili Tego Filmu?. Dlatego też Uważam, że Komisja Popełniła B.Wielki błąd przyznając nagrodę reżyserowi za obraz skopiowany...:/. Moim zdaniem Ogólnie film jest poprawny ale ze względów, że jest to Kalka zdecydowanie jego ocena spada..:(