Po obejrzeniu bardzo dobrego "Infernal Affairs", z dużymi obawami podchodziłem do jego amerykańskiej wersji. Tamtejsi producenci mają bardzo niedobry nawyk, wykupowania praw autorskich do obrazów które osiągnęły sukces na rodzimym rynku, i przerabiania ich na amerykańską papkę. Mimo iż w tym przypadku reżyserem był Scorsese to jednak film powtórzył ten schemat. "Infernal Affairs" jest filmem dynamicznym cały czas trzymającym w napięciu, bez zbędnych dodatków, dopracowana fabuła i i świetny montaż sprawiają iż ogląda go się z dużą przyjemnością. W "Infiltracji" wiele wątków jest całkowicie skopiowanych, pozostałe zostały przerobione zgodnie z amerykańskim stylem, Scorsese dodał także wiele swoich pomysłów (wg mnie nie udanych). Spowodowało to iż film znacznie stracił na klimacie i dramaturgi, całkowitą katastrofą jest zakończenie odbiegające od pierwowzoru, miałem efekt deja vu z filmu "Shooter", Wahlberg znowu egzekwuje sprawiedliwość na swój sposób. Na plusy należy oczywiście zaliczyć grę Nicholsona, ale to jednak nie wystarcza. Porównując ścieżki dźwiękowe "Infiltracja" praktycznie nie istnieje, Kwong Wing Chan stworzył bardzo dobry soundtrack, a utwór "Goodbye sir" to prawdziwa uczta dla uszu.
Jak dla mnie "Infiltracja" jest tylko marną amerykańską podróbką "Infernal Affairs". Oczywiście jestem w stanie zrozumieć iż osobom które nie oglądały pierwowzoru ten film się podoba, mimo tego jednak zachęcam do obejrzenia oryginału, naprawdę warto.
Twój post zachęcił mnie do obejrzenia tego filmu. Mam nadzieję, że się nie zawiodę. :)
Infiltracja amerykańska nieznacznie różni się od tej oryginalnej, w sumie 95% takie same. Jeżeli ktoś oglądał jedną wersję nie polecam drugiej, ale jeżeli ktoś nie oglądał żadnej może wybrać klimat jaki mu bardziej odpowiada, oba filmy dobre. :)
A ja oglądałem i jedną i drugą wersję tego samego scenariusza. I uważam, że obie są jednakowo dobre.
Pozdr.
Też wolę oryginał, chociaż trzeba wziąć pod uwagę, że film, który obejrzymy jako drugi będzie z góry na straconej pozycji. W remaku najbardziej bolało mnie totalne skopanie najlepszej sceny z Infernal, właśnie tej w której pojawia się utwór "Goodbye Master"(nie sir).
Faktycznie utwór nosi nazwę "Goodbye master", Kermit nie wiem jak mogłeś odnieść wrażenie że Infiltracja jest dynamiczniejsza niż Piekielna gra. Wg mnie Infernal Affairs to czysta esencja filmu gangsterskiego bez żadnych zbędnych dodatków jak to było w remake.
Może dlatego, że oglądałem ją jako pierwszą i poznawałem akcję a może dlatego, że taka była. Trudno powiedzieć w tym przypadku.
O jakich zbędnych dodatkach mówisz?
Infiltrację oglądnąłem dopiero dzisiaj (IA już nie pamiętam kiedy ale dawno) i powiem szczerze że nie zawiodłem się na Amerykańskim remake-u. Scenariusz został dobrze wprowadzony w irlandzkie realia Bostonu, bardzo dobra gra aktorska (może poza Baldwinem - nie lubie tego klanu), i postać dzięki której ten film mnie jeszcze zaskakiwał świetnie zagrana przez Marka Wahlberga sprawiają że całkiem wysoko oceniam ten film.
W 100% się zgadzam. Oryginał oglądnąłem już jakiś czas temu i wywarł na mnie ogromne wrażenie. Cały czas akcja, cały czas coś się dzieje a aktorzy wymiatają. Do Infiltracji zasiadłem z myślą ze Hollywood ten pomysł wykorzysta należycie, jednakże niestety się zawiodłem :( Uważam że film był o wiele "wolniejszy" i nie wciągał aż tak bardzo (być może to wina tego, że się wiedziało jak się to wszystko potoczy).
Nie wszystko co Amerykańskie jest lepsze.
P.S.
Po obejrzeniu Infiltracji "na pocieszenie" włączyłem sobie "Infernal Affairs" :)
Pzdr!
Nie zgadzam się. Oba są bardzo dobre. Wystarczająco różne, by obejrzeć oddzielnie. Jak najbardziej udany remake.
Co do tempa: najpierw obejrzałem "Infiltracje" a później "Infernal Affairs" i odniosłem wrażenie, że właśnie ten drugi jest "wolniejszy".