Skoro tyle tysięcy osób zdecydowało sie oddac głos na ten film, to pomyślałem - OK, warto obejrzec. Na początku, podczas oglądania zajmowałem się takimi czynnosciami jak: tel. komórkowy i wysyłanie smsów, zdążyłem skoczyc po cos do jedzenia, a nawet zdrzemnąc sie troche. Uwielbuiam Nicholsona, a i Di Caprio po krwawym diamencie wydał mi się troche sympatyczniejszy. Pierwowzoru nie widziałem, ale ten film momentami wydawał mi się nudny, muszę niestety to przyznac, ale nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak na większości tu komentujących. Dla niektórych przeplatane wątki w filmie byc moze są sporym ułatwieniem i wspaniałym zabiegiem reżyserskim, ale mnie po pewnym czasie irytowały, bo w sytuacjach gdy napięcie w filmie rosło, następowało niejako "obnizenie", "schłodzenie" całej akcji, napawając film nudą i bezsensownym przedłużaniem. Końcówka filmu natomiast była kapitalna. Przynudnawy po środku troche film, na końcu nabrał takiego tempa i tak niesamowitych zwrotów akcji, że obejrzałem z zapartym tchem i szczerze mówiąc miałem ochotę ogladac go jeszcze dłużej. Brawa dla reżysera, za tak wspaniały zabieg. Film pod koniec nabiera całkiem innego wymiaru, dynamiczna akcja rzeczywiście podnosi cisnienie, a przynudne i przydługie sceny na początku zostają zrekompensowane koncówką.
Mogę go polecic szczerze wszystkim tym, którzy uwielbiaja Nicholsona (ja tam go lubie :).
Moja subiektywna ocena: 7,0