Kolejny gangsterski film, względem którego miałem bardzo wysokie oczekiwania. Nie zawiodłem się ale spodziewałem się czegoś innego. W każdym razie innego zakończenia. W filmie aż roi się od gwiazd. Nicholson (jest jak wino), Di Caprio (coraz bardziej się do niego przekonuję), Damon, Sheen, Walhberg, Baldwin to nazwiska, których rekomendować nie trzeba. Rewelacyjny, pokręcony scenariusz, świetne dialogi. Mimo, że film trwa 2 i pół godziny to nie ma dłużyzn. 9/10.
scenariusz był db ale zakończenie głupie bo każdy zginał to zakończenie wcale mi się nie spodobało
Ja powiem szczerze, że film oceniłem na 8/10, ale dałbym więcej właśnie gdyby nie zakończenie. Naprawdę świetnie się bawiłem przy tym filmie przez te 2,5 godziny, w ogóle nie odczuwałem jak czas leci, film naprawdę dobry, tym bardziej, że też lubię gangsterkę i kryminały, ale końcówka naprawdę była trochę... hmm... dziwna? Nie wiem za bardzo jak mam rozumieć ten koniec, wszyscy zginęli i nie wiem po co to miało być. Chodzi mi o samą końcówkę, nie potrafiłem znaleźć przesłania z niej płynącego. Może ktoś ma jakieś zdanie na ten temat?
Szczerze mówiąc zakończenie również trochę mnie rozczarowało. W każdym razie w pierwszej chwili, bo potem uznałem je za niebanalne. Fakt, większość bohaterów zginęło (przeżył bohater grany przez Wahlberga) ale istotny był fakt, kto dalej przekazał swoje geny. Można domniemywać, że ojcem dziecka jest (będę operował nazwiskami aktorów) DiCaprio a nie Damon i w tym sensie to on właśnie jest ostatecznym zwycięzcą tej konfrontacji. Nie wiem czy o to chodziło scenarzyście ale ja tak to właśnie odebrałem.
PS: Również wolę kiedy dobro zwycięża zło ale jestem w stanie zaakceptować inne zakończenia, jeżeli jest w nich coś nietuzinkowego.
Zakończenie jest takie jak w oryginalny filmie- na szczęście!!). Inaczej wyszedłby z tego typowy hollywoodzki gniot z happy endem. Chociaż pierwowzór był wg. mnie lepszy (w sumie to nie trawię za bardzo remaków ), ale tego filmu udało im się nawet nie zepsuć (co przy innych tego typu filmach zakrawa na cud ).
Zakończenie wcale nie jest dokładnie takie jak w oryginale. Tam jeden z "kretów" przeżył, co według mnie miało znacznie większy sens niż zademonstrowany przez Scorsese stos trupów.
Hmmm, Słowackiemu tez tak mówili przy Balladynie ;)
A na serio, właśnie to było dobre. Happy end zwaliłby całość.
Nie chodzi o Happy End, sam wolę jak w niektórych filmach zakończenie okazuję się złe. Tylko tutaj chodzi o to, że dla mnie zakończenie nie miało sensu... A to już różnica, jak pisałem wcześniej dziwne to było wszystko bo nikt z tego nie przeżył, wszyscy się pozabijali i nic z tego nie wynikło.
SPOJLERYYYYYY!
Uważam, że zakończenie jest przykre, ale właściwe. Gdyby Leo przeżył, byłby to tylko kolejny film o bohaterskim ślicznosiu, który zwycięża. A tak zwrócono nam uwagę na fakt, że w dzisiejszym swiecie wartości są nieustannie przestawiane, zawracane, odkręcane, etc i ostatecznie rzadko się zdarza, żeby "ten dobry" miał na koniec królestwo i pół księzniczki. Najczęściej umiera - metaforycznie lub dosłownie, ponosząc ofiarę dla swoich przekonań. Gdyby w takim przypadku nie kropnięto szpicla, wyszłoby, że w ostatecznym rozrachunku zwycięża zło. A tak ukazane zostało, że ostatecznie wszyscy, którzy dotknęli tej sprawy, zginęli.
Kto mieczem wojuje ten od miecza ginie - to z tego wynikło. Mi osobiście bardzo się podobało zakończenie tak jak i cały film, nieprzewidywalne. Nie strawiłbym tutaj happy endu. Wyobraźcie sobie wygrywa prawda i Costigan, biorą ślub z panią doktor i żyją długo i szczęśliwie, bleee...
Nie wiedziałem tylko że to remake, teraz muszę sięgnąć po oryginał. Niestety nie będzie tam rewelacyjnych Nicholsona i DiCaprio.
Mości Mrufus. Piszesz tak jakbym słyszał swojego kumpla z reala. On też wspominał o tym, że chce sięgnąć po oryginał. Poza tym ma takie same "zdjęcie" w nk jak Ty na filmwebie. Wczoraj do niego zadzwoniłem z pytaniem czy się nie zalogował i poinformowałem, że gdzieś w sieci pojawił się ktoś do niego bardzo podobny pod względem filmowych zainteresowań. Pozdrawiam serdecznie.
Widocznie masz bardzo mądrego, przenikliwego i w ogóle pod każdym względem świetnego kumpla :b . Ale już tak na poważnie, to różne przypadki chodzą po ludziach, w moich zainteresowaniach filmowych raczej nie jestem odosobniony, widzę zresztą, że i ty cenisz sporo moich ulubionych filmów, a avatar chciałem żeby dobrze oddawał mój charakter.
Ale koniec już spamowania. Pozdrów tylko jeszcze kumpla.
Pozdrowię na pewno:). Ale raczej mu nie wspomnę o tym, że uchodzi w Twoich oczach za mądrego i przenikliwego, bo wtedy to mu całkiem sodówa odwali:). Jeśli o mnie chodzi to trochę już obejrzałem tego co warto obejrzeć (trochę chłamu też) ale wciąż szukam nowych inspiracji.