10/10 Jeden z najlepszych filmów akcji, jakie widziałam. Zaskakujący, zwroty akcji, których po prostu nie da się przewidzieć, trzymał mnie w napięciu przez calutki czas! Gry aktorskiej chyba nie muszę komentować - jak zwykle absolutnie genialny Nicholson, fenomenalny Damon, świetny Sheen, a także bardzo dobre role drugoplanowe... Co do DiCaprio, to... wow! dotąd miałam mieszane uczucia co do jego gry aktorskiej (dobry start, raczej słaba kreacja w "Titanicu", potem ciąg ambitniejszych filmów, z niestety udziwnioną i moim zdaniem mocno niewiarygodną kreacją w "Gangach Nowego Jorku"), ale tutaj po prostu mnie powalił! Jego bohater żyje, cierpi, ma rozterki, targają nim sprzeczne uczucia... ma historię... jest prawdziwy! Obu bohaterów - pozytywnego i negatywnego (hmn... tylko czy tak łatwo - przynajmniej na początku określić, komu co w duszy gra? kolejny plus dla scenariusza - prawdziwe, złożone charaktery! jak ja mam już dość papierowych, czarno-białych bohaterów!!!) początkowo lubiłam jednakowo i obu (cóż za paradoks!) życzyłam powodzenia. Eeeeh, pod koniec moje uczucia się zmieniły. Mało tego, byłam zaskoczona ich intensywnością! Co jeszcze? Muzyka buduje niepowtarzalny klimat. No i te odwołania do klasyków kina! Scorsese koronuje swój dorobek!
Nie zrozumcie mnie źle. Oceniając ten film 10/10 i rozpływając się nad jego zaletami, bynajmniej nie twierdzę, że jest to jakieś wybitne arcydzieło i przejdzie do historii kina, jak np. "Psychoza". Nie jest też filmem pokroju choćby "Pulp Fiction" czy "Matrixa" - nie zmieni sposobu budowania fabuły ani technik tworzenia efektów specjalnych... W swoim gatunku jest jednak absolutnie genialny. Ma bawić, trzymać w napięciu i zaskakiwać. I robi to wręcz fenomenalnie! I to bez zbędnych fajerwerków. 10/10!!! 10/10 bez żadnych wątpliwości!!!
<Uwaga spoiler! Nie mogłam się powstrzymać ;P Uważam, że ojcem dziecka Madeline nie jest Sullivan a Costigan ;P Madeline wyraźnie chce mu coś powiedzieć podczas ich ostatniego spotkania. Możliwe również, że chodzi o coś zupełnie innego... Albo też chce mu powiedzieć, że nie mogą się więcej widywać, bo ona jest w ciąży z Sullivanem... Albo też po prostu chce mu powiedzieć, że jest w ciąży, ale nie jest pewna, z kim... Ja tam wolę mysleć, że dziecko jest jego. A co! Wolno mi! ;P>
Również uwielbiam ten film i uważam, że w swoim gatunku jest po prostu klasykiem. Ode mnie ma cholernie mocne 9/10. Oglądałem go dobrych kilka razy. Dobrze, że został uhonorowany Oscarami.
Co do tego dziecka, to jest to bardzo możliwe, chociaż się w sumie nigdy nad tym nie zastanawiałem.:) pozdro