Gdybym wcześniej wiedział jak film się skończy pewnie nie ekscytował by mnie aż tak i być może zastanowił bym się nawet nad jego oglądnięciem. Bo ciężko doszukać się sensu w tym,że główny bohater (Billy Costigan) ginie w tak banalny sposób pod koniec filmu pomimo tego,że cała fabuła toczyła się wokół jego walki o normalne życie. Można jedynie oddać twórcom filmu,że niejako Billy osiąga swój cel i odzyskuje swoją tożsamość.
Ciekawą końcówką mogłoby być chociażby przejęcie schedy po Franku Costello przez postać kreowaną przez Di Caprio (sam wcześniej przyznał się mu że byłby w stanie go zastąpić, ten z kolei mu ufał). Taka końcówka zapewne wymusiłaby kilka zmian we wcześniejszych wątkach filmu (chociażby w charakterystyce głównego bohatera),ale wydaje mi się że mogłaby być rozsądniejsza może nawet ciekawsza...