Jednak nieco gorszy od oryginału,choć spodziewałam się dużo po tym filmie. Dobry, błyskotliwy scenariusz w rękach Martian Scorsese, po prostu nie sposób było to spieprzyć. I nie spiepszył ale też mnie nie zachwycił. Przede wszystkim nie podobało mi sie obsadzenie w głownej roli Mata Damona, jego postać była strasznie nijaka i jednowymiarowa (bohater Andy Lau w przeciwienstwie do Damona wydawał sie miec jakis dylemat moralny, i to zawarzyło na moim odbiorze filmu, głownie finału). Poza tym, filmowi brakowało 'momentów', które 'Infernal Affairs' zdecydowanie miał. Nie wyczułam napięcia pomiędzy dwoma bohaterami, nawet w tych scenach które były żywcem wyjęte z oryginału (np pierwsza rozmowa telefoniczna, scena w kinie i chyba wszystkie inne z ich udziałem). Fabuła poprowadzona została trochę w inny sposób co nie sprawdziło sie w oryginalnych scenach które potem zostały wykorzystane w filmie Scorsese, zabrakło mi troszeczkę tej gry w kotka i myszkę prowadzonej przez obydwu bohaterów no i zakończenie zdecydowanie gorsze niz w orygianle - ten szczur na balkonie...
Co do plusów, to przede wszystkim rola DiCaprio (i drugoplanowa Marka Whalberga - nie pamietam pisowni), udane przeniesienie akcji w amerykańskie realia. Nicolson był ok, ale prawdę mowiąc nie zachwycił mnie niczym nowym. Poza tym dobre, dowcipne dialogi które sprawiły ze film dobrze sie oglądało. Podsumowując wg. mnie film dobry, ale nic poza tym.
ps: Cały czas miałam nieodparte wrazenie ze liczbę ludzi Costella Scorsese tak zmniejszył, że każdy baran od razu domysliłby sie kto jest szczurem. ktos sie ze mna zgadza, czy tylko mi sie wydawało?
aha, infernal affairs miał zdecydowanie lepsze zdjęcia, w sumie jedyne do czegosie moge przyczecić w chinskiej wersjii to denerwująco melodramayczna muzyka w jedym momencie. ci co ogladali wiedza.