dokładnie, Piekielna gra (Infernal Affairs) to genialny pierwowzór "Infiltracji", którą też ciężko mi się oglądało mając w pamięci majstersztyk z Hong-Kongu. No cóż, sukces Infiltracji to dowód, że promocja robi swoje... prawa rynku.
Dla mnie Infiltracja jest lepszym filmem. Lepiej zagranym i lepiej wyreżyserowałem. "Infernal Affairs" oglądałem bez emocji (oglądłem go na kilka lat przed "Infiltracją"). Mimo, że film Scorsese jest bardzo podobny do pierwowzoru, wzbudził we mnie większe emocję i bardziej mnie zaangażował jako widza. Nie jestem fanem kina azjatyckiego, anty-fanem też nie jestem, mam do niego stosunek ambiwalentny. Dla fanów kina azjatyckiego (znam kilku takich i sądzę, że jest ich w tym kraju sporo) z pewnością ten film to profanacja i choćby z tego powodu, że to remake będą oceniać go skrajnie negatywnie. Jednak, dla mnie jest to film znacznie lepszy od pierwowzoru.
dobry to był oryginał z Hong Kongu "Infernal affairs"! Filmów coverów ja osobiście nie cenię. Wstyd aby taki reżyser jak Scorsese ściągał od innych twórców i jeszcze go za to nagradzali Oscarem.
Gdyby zastąpić Jacka Nicholsona jakimś aktorem to dałbym 8/10. Nie lubię komediowych ról w filmie tego typu.