Platoniczna i niespełniona miłość dwojga dorosłych osób. Wstyd, może lęk, nie pozwala im przełamać ostatniej bariery i zbliżyć się na tyle, by połączyć swoje życia, wbrew odmiennym tradycjom, w których wyrośli. Ale to rzecz o samotności, potrzebie bliskości, nawiązywaniu relacji, a nie o różnicach religijnych - bo te wbrew pozorom nie stanowią łatwego usprawiedliwienia dla braku pełnego zaangażowania się...
Miłość przedstawiona w piękny, subtelny sposób. Miłość tak niewinna, że pamięcią wraca się do podstawówki... Gadanie głupot, trzęsące się dłonie, rozlewanie kawy wokoło... Napięcie między głównymi bohaterami było tak wielkie, że każde przypadkowe muśnięcie dłoni wywołałoby wybuch wszystkich uczuć, jakie w sobie skrywali, jakich musieli (czy raczej woleli) sobie odmówić... Niesamowity klimat, świetna kreacja Clary, cudowna muzyka i ciekawe zdjęcia (zwłaszcza gdy Musa siedział nad morzem). Jeden z filmów, które trafiają mnie w sam środeczek serca i na długo tam zostają...
Jej, jak ładnie napisane! Wrażliwa dziewczynka z Ciebie rośnie ;)
Film bardzo intymny, ta miłość bohatera taka nieśmiała, nieporadna, jakby z góry skazana na platoniczność. Przyjemnie się ogląda, jakby się czytało wiersz o skrywanym uczuciu.
moim zdaniem, wbrew pozorom jest to miłość jak najbardziej spełniona, dlaczego przez większość ludzi spełniona miłość to fizyczność ?
Zależy, jak rozumiemy "miłość spełnioną". Bo ja odbieram to jako świadome życie w szczęściu z drugą osobą.