"O globalnym kryzysie finansowym 2008" to zbytnie uproszczenie. Film jest bardziej uniwersalny i ważniejszy, niż wielu się wydaje. O czym mówi film:
Najwięksi światowi bankierzy grają pieniędzmi ludzi na giełdzie jak w kasynie. Jak w zwykłym hazardzie. Jeżeli przegrywają, to stratę pokrywają z pieniędzy ludzi.
Bankierzy sami prowadzą do destabilizacji na rynku finansowym, a potem obstawiają..., że dojdzie do destabilizacji. Takiego zakładu nie da się nie wygrać.
Ich gierki doprowadziły do bankructwa wiele potężnych firm i banków. Co oznacza bankructwo dla przeciętnego człowieka? Bezdomność albo śmierć. Co oznacza dla nich? Że nie muszą spłacać długów! Do tego występują do rządu USA o "rekompensatę za straty/upadłe firmy"... i dostają takie rekompensaty!!! Całe miliardy z kieszeni podatników!
Większość z tych działań była wręcz zgodna z prawem, a mimo tego NIKT nie poniósł odpowiedzialności karnej. Tak na dokładkę do fortun, które sobie oczywiście zatrzymali.
Warto podkreślić, że nie jest to jeden z tych przedramatyzowanych filmów dokumentalnych w rodzaju "Korporacji" czy tych w sumie fałszywych filmów Ala Gore'a o rzekomym globalnym ociepleniu spowodowanym przez człowieka. P.S. Narratorem jest Matt Damon.
Warto obejrzeć ten film choćby dla sprawdzenia jednej rzeczy. Pamiętacie aferę z Islandią? Pamiętacie doniesienia medialne z kryzysu w Islandii? "Islandczycy nazaciągali długów, a teraz nie chcą ich spłacać". No to porównacie sobie z rzeczywistością, a może wasza ocena i bogatych i mediów zmieni się.