Film ten zrobil namnie ogromne wrazenie dokladnie go obejrzalem i zrozumialem i jest on w tematyce ktora mocno sie interesuje i ma wiele ciekawych watkow. Chetnie odpowiem na kazde nurtujace pytanie zwiazane z tym filmem i tematyka.
No własnie, to jest paradoks, nawet jeżeli patrzymy na czas w sposób linearny lub wymierny. To mi się nie podoba w filmie :( Oczywiście, tak jak czarny180 powiedział, Cooper mógł się mylić, i rzeczywiście to były jakieś 5-cio wymiarowe istoty!
Cooper się nie mylił, to byli ludzie z przyszłości którzy o prostu zdążyli technologicznie opanowali 5 wymiar.
A po co ratowali samych siebie z przeszłości? Skoro już zostali uratowani, to po co to robić kolejny i kolejny raz?
W całej linii czasowej wydarzenie ratowania zaistniało raz. Wydaje się to być paradoksem, ale to nie paradoks. Wynika to z względności czasu. Wszystkie wydarzenia są ze sobą połączone na 5 wymiarze i istnieją jednocześnie. To są typowo ludzkie koncepty, przez to, że postrzegamy rzeczywistość tylko w 4 wymiarach. W 5 wymiarach w których istnieli (prawdopodobnie) ludzie którzy stworzyli tunel i hipersześcian wszystkie wydarzenia istnieją jednocześnie. 5 wymiar jak i wszystkie poprzednie jest deterministyczny więc można by powiedzieć, że oni w sumie nie mieli innej opcji by nie stworzyć i nie pomóc wcześniejszym ludziom. Wszystkie ich działania zawsze by prowadziły do pomocy tym ludziom z przeszłości. Inaczej ludzkość w przyszłości by nie zaistniała. Skoro w tej linii czasowej istniała to po prostu musiało tak być. To pojawia się koncept wolnej woli, gdzie naprawdę dużo poważnych naukowców i psychologów uważa, że coś takiego nie istnieje i jest tylko wytworem naszego umysłu (by czuć się lepiej). Podobno mózg wysyła sygnały wykonawcze do członków jeszcze za nim pojawi się świadoma myśl o wykonaniu czynności. Stąd mimo wielkiej krytyki (nic dziwnego) są tacy którzy uważają właśnie, że wolna wola to iluzja która powstała bo zwiększała inteligencję i skuteczność przetrwania. Być może było to niezbędne do osiągnięcia samoświadomości. Warto podkreślić, że tylko człowiek tym dysponuje. A może wydaje mu się, że dysponuje a tak naprawdę działa jak wszystkie pozostałe istoty w oparciu o deterministyczne bodźce zewnętrzne? Akcja -reakcja... tak jest zawsze. Nie ulega jednak wątpliwości, że jeżeli teoria super strun jest prawdziwa, to w 5 wymiarze cała linia czasowa już jest zapisana. To jest możliwe, ponieważ dla fotonów właśnie czas nie istnieje. Poruszanie się z prędkością światła sprawia, że czas staje, a więc przestaje istnieć ponieważ fotony nie mogą się poruszać wolniej. Każdy foton wiec istnieje w każdym czasie istnienia wszechświata naraz. Prawdopodobnie podobnie jest z grawitonami, co jest poruszone w filmie. Czas nie dotyczy grawitacji. To trudne, ale mówiłem już we własnym temacie który tutaj założyłem, że wielu nie pojmuje tego filmu ze względu na braki w wiedzy. Co jednak nie jest dziwne, bo to naprawdę cholernie zaawansowana fizyka.
Rozumiem o co ci chodzi, dzięki :) A tak z ciekawości - jesteś fizykiem czy to tylko zainteresowanie? :P
Fizykiem nie jestem, za cienki jestem na wzory i liczby. Za to tak hobbistycznie i amatorsko sobie różne teorie zgłębiałem w wolnych chwilach. Przy filmie pracował za to naprawdę dobry astrofizyk - Kip Thorne. Zapewniam, że nikt z tutaj komentujących nie ma większej wiedzy od niego. A on nadzorował zastosowanie praw fizyki w filmie. Ten pan szczególnie siedzi właśnie w tematyce czarnych dziur, ale na pewno jest obeznany z teorią superstrun. Tak naprawdę, największe sci-fi w tym filmie to tylko to, że ludzie w przyszłości wynaleźli sposób na przemieszczanie w 5 wymiarze - wehikuł czasu. To oczywiście jest już zwyczajne gdybanie stworzone na potrzeby domknięcia fabuły. Cała reszta istotnych rzeczy z grubsza ma jakieś tam osadzenie w prawach fizyki lub popularnych teoriach astrofizycznych. Właśnie dzięki konsultacjom naukowym z odpowiednimi ludźmi.
na szczęście kolejny głos rozsądku :-) jak czytam wypowiedzi debili naśmiewających się z Kipa Thorna i jego wielkiego wkładu w Interstellar to rzygać się chce. Jeśli chodzi o grawitacje i wszelkie tematy pochodne to dla mnie jest to autorytet nr 1. Więc ignoranci niech dalej się "podśmiechują", a Ci którzy ogarniają tematykę wiedzą swoje.
M0RiARTY
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że znalazłem człowieka, który ogarnia koncepcję podróży w czasie przedstawioną w Harrym Potterze.
W kwestii motywacji ludzi z przyszłości, myślę, że skoro już opanowali sprawę 5 wymiaru to wysoce prawdopodobne jest, że zrozumieli, że muszą pomóc Cooperowi przesłać dane o czarnej dziurze dla swojej córki i tym samym ratować samych siebie. W koncepcji przedstawionej w filmie nie może być paradoksu, a wszelkie rozważania typu "bo co by się stało jeśli wybraliby nie-pomaganie" są wybieganiem poza tę koncepcję. Jako rozwiązanie paradoksu dziadka (bo to o nim tu mowa) świetnie się sprawdza zasada samo-spójności Nowikowa.
Co do wolnej woli to chciałbym się posłużyć pewnym przykładem.
Linia czasu (bo jednak łatwiej mi ją widzieć jako linię, a to co działo się w osobliwości w filmie było tylko wielokrotnym jednoczesnym odtworzeniem tej linii) jest moim zdaniem tylko zapisem wydarzeń. Możemy to postrzegać jako film (bodajże gdzieś pod Harrym Potterem już o tym pisałem), który niezależnie ile razy obejrzymy w dowolnym fragmencie, zawsze będzie przebiegał tak samo. Jeśli weźmiemy na tapet nagranie ze ślubu, to wiemy np, że mężczyzna się zgodzi, ale wiedząc to nie odbieramy mu tym samym wolnej woli.
Zapominacie o jednym! Przecież ludzkość już prawdopodobnie przetrwała z dr brand, równie dobrze to mogli być "ludzie z przyszłości". Albo wcale nie musieli to być ludzie, to że Cooper tak powiedział nie znaczy, że tak było.
Własnie, zawsze lubiłem wersję, że to jednak jakaś inna cywilizacja nam pomogła.
A czy przypadkiem nie zahaczamy juz o rzeczywistosci rownolegle? Tylko w innych etapach czasowych? Wtedy w kazdej z nich czas rowniez jest liniowy - no chyba ze kazda chwila, wszystko co sie do tej pory wydarzylo ( i nawet to co sie wydarzy) musialoby byc "zamrozone". i z gory ustalone. Obserwator widzalby to jako ogromna ilosc nieruchomych "klatek filmowych", "kadrow" nastepujacych po sobie, od poczatku czasu az po jego kres. Jednak czegos takiego w filmie nie bylo, byl natomiast pokazany czas liniowy,(w tesserakcie) na roznych etapach rownoczesnie, ale jednak biegnacy linowo.
Nie zgadzam się że był pokazany liniowo. Ideą było aby pokazać każdą chwilę pokoju dziewczynki, a ponieważ zamknięte były w sześcianie nie ma mowy o żadnej liniowości czy chronologiczności.
"kazda chwila, wszystko co sie do tej pory wydarzylo ( i nawet to co sie wydarzy) musialoby byc "zamrozone". i z gory ustalone."
Właśnie tak - gdyby nie było z góry ustalone, książki nie spadłyby z półki na początku filmu, ale stałoby się to dopiero w momencie gdy Cooper wleciał do tesseraktu i sam je zrzucił. A to spowodowałoby odgałęzienie, powstałaby rzeczywistość w której ludzie przetrwali i kiedyś zbudowaliby tesserakt. Tylko że wtedy pojawiłby się paradoks, bo jak to możliwe że tesserakt istniał zanim ludzie zostali uratowani? Nolan zdawał sobie z tego sprawę, i dlatego nie postawił na rzeczywistości równoległe.
To mamy inne zdanie na ten temat. Cooper obserwowal rozne chwile z zycia corki gdy byla mloda lub dorosla osoba. W tych chwilach, Murph poruszala sie zgodnie z liniowoscia czasu od chwili obecnej do nastepnej zostawiajac za soba ta chwile ktora stala sie chwila miniona, czyli przeszloscia. ( widzimy to wszystko, z Coopera perpektywy np. gdy zepchnal ksiazki Murph popatrzyla na regal, itp, itd.) Czyli nawet w tych chwilach byla liniowosc czasu, w tych momentach ,w tych urywkach z zycia Murph. Cooper mogl dowolnie poruszac sie/ obserwowac te chwile jak urywki filmu. Mogl "podplynac" pod dowolny fragment z zycia Murph i mogl ten fragment obserwowac jej mlodosc, dojrzalosc, starosc. , i w kazdym z tych fragmentow Murph sie poruszala, czyli czas byl w nim - w tym konkretnym fragmencie - liniowy. Byloby inaczej gdyby Cooper widzial te wszystkie momenty z zycia Murph ja obrazy w gigantyczny,m muzeum, obrazy ktore "wisza" w przestrzeni, sa "zamrozone", kazda chwil, niezliczona ilosc ujec Murph. Wtedy nie bylo mowy o biegu czasu , o jego liniowosci.
Myślę że fakt że się poruszała to uproszczenie na potrzeby filmu, bo była mowa że ludzie z przyszłości nie mogą się z nami porozumieć, nie mogą sobie po prostu znaleźć momentu w czasie i nam coś przekazać właśnie dlatego że dla nas jest liniowy, ciągle biegnie do przodu, a dla nich nie. Poza tym gdy Cooper obserwował Murph to za nią pojawiała się ta sama chwila zwielokrotniona o nieskończoność. Według mnie tak Nolan chciał przedstawić czas nieliniowy.
Tak, ja to rozumiem ze uproszczenie na potrzeby filmu. I dlatego czas wygladal tam liniowo. Ale wiem co masz na mysli, i z tym sie moge zgodzic. Jednak wdlug mnie, bardziej prawidlowo - chcac oddac nieliniowosc czasu -byloby ukazanie tych "zamrozonych" chwil i Coopera szukajacego tej odpowiedniej - czyli serii tych odpowiednich chwil w danym momencie zycia Morph. Wtedy moglby poruszyc te chwile, zastosowac efekt szybko przegladanych stronic ksiazki, na ktorych jest rysunek w poszczegolnych etapach, gdzie w efekcie rysunek "ozywa" (mam nadzieje ze wiesz co mam na mysli :) ) Wtedy nie byloby liniowosci, Cooper moglby przegladac te "zamrozone" chwile jak by chcial.
Chyba tak powinno to prawidłowo wyglądać, i to nie taki zły pomysł nawet ze strony estetycznej, bo przypominałoby to odtwarzanie taśmy filmowej klatka po klatce, więc poszerzyłoby pole interpretacji - może Interstellar tak naprawdę byłby wówczas o medium filmowym, i o tym że film jest sposobem na podróżowanie w czasie, albo że nasze wspomnienia są tak samo nierzeczywiste jak film.
też uważam że w hipersześcianie czas nie był pokazany w sposób liniowy. Cooper poruszając się po nim miał dostęp do każdego momentu w czasie.Przeszłość,przyszłość i teraźniejszość były jednocześnie. Był jedynie ograniczony co do miejsca (pokój Murph) gdyż w ten sposób znacznie łatwiej "obsługiwało" się tesserakt. Ale pomysł pokazania tego wszystkiego za pomocą hipersześcianu tak aby człowiek mógł sobie wyobrazić czas w sposób fizyczny, nie liniowy jest bardzo trafiony i daje dużo do myślenia.
Co by nie mowic, pieknie to zostalo pokazane i mnie sie rowniez podobalo. Chciaz za pierwszym razem gdy obejrzalem fillm, lekko mnie to zdziwilo i pomyslalem -- wtf??? no przesada. :) Ale pozniej, po obejrzeniu filmu drugi i trzeci raz :) stwierdzam ze bylo to wspaniale.
no powiem szczerze że tak jak większość pseudo krytyków narzeka na końcówkę Interstellar, to ona jeszcze bardziej mnie wbiła w fotel i dała dużo do myślenia. Szok jak można pokazać namiastkę piątego wymiaru i jakie prawa w nim rządzą....w pale się to nie mieści !! Potrzeba do tego otwartego umysłu i dość pojemnej wyobraźni a tego niestety wielu osobnikom brakuje...dlatego traktują film jako nudną bajkę z dziurami fabularnymi i brakiem spójności w naukowym przesłaniu.
Czyli skoro to Cooper odpowiada za powstanie nowego wymiaru, to powinien być największym odkrywcą w historii ludzkości.
Gdyby nie zrzucił książek i tym samym nie wysłał wiadomości swojej córce, to z kolei ona niczego by nie odkryła. Ludzkość być może przestała by istnieć.
Krótko mówiąc: Cooper jest zbawicielem ludzkości.
Przekazanie całej chwały Cooperowi jest niezbyt sprawiedliwe.
W końcu to Murph odczytała te dane i rozwiązała równanie grawitacyjne, dzięki któremu prawdopodobnie kiedyś w przyszłości ludzie opanują kwestię 5 wymiaru.
No i nie zapominajmy o TARSie.
Tak to jest paradoks patrząc na świat z perspektywy 4 wymiarów. jeśli dodać do tego 5ty wymiar to czas staje się elastyczny tak samo jak dla nas wymiary fizyczne (możemy dowolnie manipulować przedmiotami). Tak samo 5cio wymiarowe istoty mogą manipulować czasem. Łatwiej to zrozumieć tłumacząc na przykładzie "płaszczyka", czyli płaskiej istoty żyjącej na kartce papieru w 2 wymiarach fizycznych. Płaszczyk przemieszcza się po kartce w górę i na boki. Jeśli jednak zwiniesz kartkę to płaszczyk w swoim mniemaniu będzie nadal przemieszczał się w górę i na boki, ale w rzeczywistości będzie pokonywał nieświadomie trójwymiarową przestrzeń. Dla niego przejście z jednego krańca kartki od razu na drugi będzie niezrozumiałe i będzie tworzyło w jego dwuwymiarowym świecie paradoks. Prawda jest taka, że paradoksy czasowe w ośrodku 5cio wymiarowym przestają być paradoksami. Tam nie ma "było" i "będzie" tam wszystko dzieje się "teraz".
No to tak samo jak po śmierci, gdzie panuje zawsze "teraz". Nie ma przyszłości ani przeszłości w świecie duchowym. Jest tylko teraźniejszość.
Wlasnie, czasami wydaje mi sie ze smierc to taki naturalny proces przejscia w wyzzszy wymiar
moje pytanie jest nastepujące ,skad ten kurz ? W tropiki mogli uciekac ,tam za duza wilgotnosc na to :P
Jedna z teori mowica co by bylo gdyby nastapil efkt cieplarniany na ziemi mowi ze nastapi powolne odparowywanie wody z naszef atmosfery a to bedzie prowadzic do wysychania wszystkiego i w powietrzu bedzie coraz wiecej pylów(kurzu).
Tylko, że w częściach atmosfery ( stratosfera, egzosfera) panuje tak zimna temperatura, że woda nie miałaby szans "uciec" do kosmosu. Schłodziłaby się natychmiastowo, skropliła/zresublimowała i opadła na powierzchnię.
Kompletnie nie masz racji. Poczytaj dokladnie bo duzo by tlumaczyc i pewnie sam bym sie pogobil. Ale generalnie przed odparowaniem nie chroni nas to ze woda by zamarzla ale powloka ozonowa p
no tak ,ale to bylby inny klimat bynajmniej nie taki w kotrym hoduje sie kukurydze :P bardziej cos w stylu marsa wiec do czasu ,az kurz bylby na porzadku dziennym to ludzi juz nie powinno byc. anywyas tak tylko wyskoczylem w tym kurzem ,to jest sci fi wiec nie ma sie co sensu doszukiwac.
To by musiał Nolan się wypowiedzieć. Wszyscy mamy tylko przypuszczenia! Za bardzo pogmatwany film. Albo za bardzo na chama gmatwany! Szło go zrobić prościej!
Ok, to ja mam parę pytań. Lecz pozwolę sobie najpierw przedstawić moją interpretacje:
Ludzie z dalekiej przyszłości (tacy, którzy potrafią budować środki czarnych dziur ale jednocześnie nie są w stanie porozumiewać się ze sobą (tak jest powiedziane w filmie) skapują się, że kiedyś, ich przodkowie mieli problem (swoją drogą, nie jest to problem opisany w filmie czyli głód, lecz problemem jest brak dobrej interpretacji znaczenia grawitacji) i dlatego muszą jakoś pomóc Ziemianom, żeby oni mogli nadal żyć bo jak ludzie z przeszłości zginą to oni też zginą (coś podobnego było w Powrocie do przeszłości, jak główny bohater znikał ze zdjęcia, co nie?) . Dlatego tworzą tunel czasowy (czy jak go nazwać) koło Saturna.
Cooper nie umiera wpadając do czarnej dziury (jakoś nie kupuje tej popularnej interpretacji na forum). Spadając w jej głąb traci co raz więcej lat, więc Brand w tym samym czasie już poleciała na tą planetę swojego ukochanego, zbudowała obóz itp. W środku dziury, Cooperowi nie upływa czas bo czas jest tam wielkością fizyczną, materialną. W środku zdaje sobie sprawę, że został on wysłany przez przyszłą cywilizacje aby odbyć ta misję. Dlaczego on i jego córka zostali wybrani? Bo łączy ich piekielnie silna więź, która potrafi przezwyciężać wymiary i czas (coś co w tym przyszłym świecie już nie istnieje). Czytałam wypowiedź jakiegoś forumowicza, że Nolan podkreślał związek miedzy ojcem a córką w tym filmie więc nawet pasuje mi ta interpretacja. Jak już przekazał informacje do córki, czarna dziura się zapada i w ten sposób Cooper przemieszcza się do punktu wyjścia czyli na orbitę Saturna, tam gdzie znajdowało się wejście do nowego układu. Biorąc pod uwagę że w momencie gdy Cooper i jego córka mieli tyle samo lat, on poleciał w stronę czarnej dziury gdzie stracił 51 lat. A później musiał stracić jeszcze więcej czasu wpadając do dziury. Więc w sumie ok 35 (na starcie) +23 (pierwsza planeta)+51(czarna dziura)=106 w filmie jest podane, że w momencie znajdowania się na orbicie Saturna ma ok 120 lat, więc sam lot w czarną dziurę zabrał mu jeszcze +/- 15 lat, czyli teraz między nim a Brand jest 15 lat różnicy.
No i wszystko do tej pory, ma jako taki sens ale bum... Pojawia się przemowa córki Coopera, która burzy logikę. Mówi coś w stylu: "Tato idź szukaj Brand (...) bo ona teraz gdzieś buduje nowy dom dla ludzkości" NO I JAK TO TAK? :( :( :(
1. Córka, przyrównuje jej czas do czasu Brand ale przecież pomiędzy nimi jest 15 lat różnicy...
2. Żeby córka mogła wiedzieć o tym, że Cooperowi podobała się Brand musiała by najpierw się z nią spotkać co by oznaczało, że miała te 15 lat czasu i wtedy z wiedzą o grawitacji dostała się do jej planety i wszystko gra, miodzio
3. a tu jak jest....? "ONA GDZIEŚ TERAZ BUDUJE DOM DLA LUDZKOŚCI" :(((((((
Myślę, że Nolan się za bardzo zagalopował i chciał pokazać jak to super się stało, że Cooper wrócił do córki, że zmarła miłość Brand i teraz jest miejsce dla niego i że jeszcze on poleciał szukać tej Brand. A żeby to pokazać, stracił logikę całego filmu w ostatnich 5 minutach.
Jest mi bardzo, bardzo przykro z tego powodu, bo film był świetny, ogromnie podoba mi się koncepcja czterowymiarowego świata i to jak czas był pokazany jako coś materialnego. Wciągnął mnie, na początku kupiłam go całkowicie ale potem zaczęłam się zastanawiać nad tą końcówką i wszystko się ... zburzyło.
Skad wiesz ze Brand sie podobala Cooperowi ? Kto tak powiedzial? W ogole z jakiej kwesti mozna bylo wyciagnac taki wniosek?
misgumis zadeklarowal chec udzielenia odpowiedzi na wszystkie pytania i czmychnal :) :)
Intuicyjnie mozna bylo taki wniosek wyciagnac. Ale slusznie zauwazasz ze rezyser ten watek zostawia do naprawde dowolnej interpretacji. Ale ja bym sugerowal ze wlasnie chec jej odnalezenie przez glownego bohatera sugeruje ze jednak cos do niej poczul.
Skoro ludzie uciekli z Ziemi, wybudowali ta stacje kosmiczna wokół saturna, dlaczego nikt nie poleciał do Amelii i kolonii? Raz żeby ją wrócić bo jaki sens jest budowania kolonii jak ludzie zostali uratowani, albo dwa żeby tam zamieszkać jako nowej Ziemii.
jeszcze jedna kwestia, ta stacja wokół saturna to jest wszystko czy są jeszcze inne stacje? Bo przecież murph 2 lata w hibernacji leciała na spotkanie z ojcem.
i wreszcie dlaczego ludzie zostali w 'swojej' galaktyce?
Nie mogli dotrzec do Amelii bo anomalia sie zamknela gdy glowny bohater wrocil z czarnej dziury. A stacja wokol saturna to latajaca baza ktora ma uratowac ludzi w drodze na nowa planete. Prawdopodobnie ludzie rozwineli tak technologie ze zbudowali w naszym ukladzie kilka innych baz badawczych.
Ok, jest to jakieś wyjaśnienie i jestem skory na to przystać, ale Murph na łożu śmierci każe Cooperowi lecieć do Amelii i w ostatniej scenie to robi, wylatuje... a skoro anomalia się zamknęła to? wyleciał szukać jakiejś innej drogi, tak? W sumie jako tako to się klei :)
Doakladnie tak. Na samym pocztku napisalem ze przeslaniem filmu jest wiara. A wiec glowny bohater wierzy ze uda mu sie znalesc jakas droge do Brand.
Brand mogla sie komunikowac z ziemia jak tylko dotarla na plaente swojego ukochanego. W filmie jest jasno powiedziane ze dwie planety sa w objeciach czarnej dziury a ta trzecia z jej ukochanym jest poza i mogla sie komunikowac z ziemia. Zapewne przekazalo wszystko co sie stalo. A merf na potwierdzenie jej slow zrozumial ze jej duch z dziecinstwa to ojciec ktory sie z nia komunikuje z czarnej dziury. Prosze bardzo:D.
Po pierwsze to ludzi na tych planetach nie mogli porozumiewać się z Ziemianami. Przecież tylko jakieś sygnały wysłali, czy życie na danej planecie jest możliwe. Nawet jak kosmonauci byli już w układzie tych 12 planet nie mogli się skontaktować z tą trójką, która wysłała sygnały (ok byli zahibernowani ale mogli obudzić się po jakimś czasie i potwierdzić że życie może istnieć) .
Nie rozumiem za bardzo o co Ci chodzi z tym, że "na potwierdzenie słów Brand, Murph zrozumiała że ojciec wysłał jej wiadomości". Przecież Brand w środku czarnej dziury nie było, skąd mogła by to wiedzieć. A córka Coopera zrozumiała że jej duch z dzieciństwa to ojciec gdy zorientowała się że ma wiadomość w tym swoim zegarku.
No ale ok, powiedzmy że jakimś cudem mogli się porozumiewać, Brand zaczęła budować nową Ziemię, Murph w wieku 80 paru lat, przeniosła ludzkość na tam to miejsce.
A w między czasie jak Brand i Cooper zbliżali się do czarnej dziury. Ludzie wybudowali min. (bo nie wiemy czy jest więcej czy tylko jedna) stacje koło Saturna. Brand komunikują się z ludźmi przez te 15 lat, opowiedziała min. historię całej tej wyprawy córce Coopera.
I teraz Cooper przekazał wiadomość, czarna dziura go wypycha i portal się zamyka i AKURAT Cooper wlatując w nasz układ słoneczny spotyka widmo jego statku kosmicznego. Niesamowite. (to sprawa też taka sytuacja nie wiadomo skąd i zapomniałam o niej napisać wcześniej)
Tylko i wyłącznie w założeniu że Murph przeniosła całą ludzkość na planetę Brand jej słowa mają sens.
Ale znowu pojawia się następne pytanie, dlaczego w takim bądź razie kiedy Murph ma ten swój monolog, nie pokazują rozbudowanej planety z mnóstwem osób, tylko jedną samą Brand z robotem która patrzy na zgliszcza statku kosmicznego i jak chowa ukochanego a w tle jest kilka namiotów.
Ale na planete brand sie nikt nie przeniosl. Ludzkosc jedynie dzieki zrozumieniu grawitacji mogla swobodnie przemieszczac ogromne obikety w kosmosie. Ta stacja orbituje w naszym ukladzie slonecznym a dopiero szukaja sposobu by dotrzec do brand.
Czyli nikt nigdy z Brand nie rozmawiał, bo ludzie z tej drugiej galaktyki nie mogli porozumiewać się z Ziemianami i teoria grawitacji nie pomogła się tam przedostać... w takim bądź razie skąd córka Coopera wiedziała że tylko Brand przeżyła i że gdzieś tam jest? Jasnowidz czy co?
W ten sposób definitywnie udowodniłam że film jest nielogiczny. Dziękuje.
Brand sie mogla kontaktowac z ziemia i tak robila. Nie mogli sie kontaktowac z ziemia gdy byli w polu czarnej dziury ale ta 3 planeta byla poza polem wiec mogla sie kontaktowac.
Jest to gdzieś w filmie? Bo powiem szczerze, że tego nie pamiętam. I powątpiewam bo w takim bądź razie, ukochany Brand też mógłby się kontaktować z Ziemią a kontaktował się? Nie, wysłał tylko sygnały, że życie jest tam możliwe.