Być może w opinii wiele to kolejny komercyjny gniot, być może kolejna historia o "miłości", być
może chłam... jednak po seansie byłem tak rozbity (co dodatkowo spotengowały genialne napisy
końcowe z genialną muzyką link: http://www.youtube.com/watch?
feature=player_embedded&v=ktvTqknDobU aż nie chciało mi się wychodzić z kina Wielka
galaktyka świetna muzyka i odjazd murowany) . Rozbity... ponieważ gdzieś między wierszami
tego filmu można doszukać się pewnych na prawdę wartościowych spostrzeżeń dt. np sensu
ludzkiego życia, okrucieństwa ludzi, tego dlaczego człowiek ma w swojej naturze zakodowaną
niechęć do niektórych jednostek, tego dlaczego ten swiat jest taki a nie inny, dlaczego na świecie
nie może być wiecznego pokoju, gdzie każdy jest dla każdego uczynny, miły i wyrozumiały
dosłownie świata idealnego... tak wiem ... niemożliwa do zrealizowania utopia... Jednak nie
zmienia to faktu że film wręcz wymusza na widzu (inteligentnym nie mówię o nastolatkach, które
wybrały się na niego z kuli "mega ciach" w obsadzie - takie opinie słyszałem) . Dodatkowo w paru
miejscach potrafi wzruszyć, a główna bohaterka (intruz), która na początku wydaje się złym
charakterem, w efekcie staje się jedną z postaci, której gorąco dopingujemy, aż do końca, a gdy
okazuje się, ze sama z siebie postanawia umrzeć, jest nam przykro, i zastanawiamy się "No
przecież to nie może się tak skończyć, aż tak źle być nie może". Co prawda czuje niedosyt
związany z paroma niewyjaśnionymi aspektami np. ile żyją tacy intruzi, w jaki sposób dokładnie
zawładnęli 7 miliardową populacją i w jaki sposób niektóre "zainfekowane" osoby czuły w sobie
obecność byłego właściciela, ale film w moim przekonaniu REWELACYJNY! POLECAM !
i masz do niego pełne prawo :) nie twierdzę, że ten film był tak zły, jak niektórzy to przedstawiają a nawet znajduję w nim parę mocnych punktów, ale trudno by mi było doszukać się tam głębszego przesłania. Aczkolwiek może gdybym nie czytała wcześniej książki to miałabym też inne przemyślenia.
Ostatnie zdania świadczą tylko o tym, że za bardzo wzięłaś ten film do siebie i jakbyś uwierzyła, że jest realistyczny. Po co komu wiedzieć ile żyją istoty z innego świata? Potrzebne w życiu? :)
Twórczość nie musi być realistyczna, ważne, by dawała nam tematy do rozważań :) I jak już "wziąłeś" :)
Przeczytaj książkę - tam to wszystko jest o wiele bardziej rozwinięte, lepiej przedstawione i jeszcze bardziej wzruszające.
Książka może i wszystkich odpowiedzi nie dostarcza, ale "niedopracowana tak samo jak film" zdecydowanie nie jest. I u mnie rzeczywiście wzbudziła podobne refleksje, co film u użytkownika Nightforce. Może sama ekranizacja do głębszych przemyśleń by mnie nie zmusiła, bo jest maksymalnie uproszczona, jednak książkę polecam.
* W skali 1-10 słaba 5 za tragiczny styl, zbyt przewidywalną historię, płytkie dialogi, słabe pomysły autorki i całą resztę. Widzę, że dałabyś 9, w co nie wnikam i krytykować nie mam zamiaru, bo każdy ma swoje zdanie, ale zwyczajnie jest to za wysoka nota. Jak przy czymś takim wyglądałyby dobre książki? ale jak już pisałam - nie krytykuję :)
To jak ktoś odbiera tę książkę to tylko rzecz gustu i upodobań. Myślę, że gdyby nie była tak przewidywalna, to trudność w odbiorze na pewno odebrała by książce "Intruz" fanów. Ja osobiście uwielbiam tę książkę. I według mnie odpowiada na wszystkie pytania, których film nie zawiera.
>Myślę, że gdyby nie była tak przewidywalna, to trudność w odbiorze na pewno odebrała by książce "Intruz" fanów.
W to akurat nie wątpię :)
poza tym czy ja mówię o jakiejś wybitnie skomplikowanej fabule? nie. Nawet gdyby taka była to właśnie powinna zachęcać do czytania, łamania "zagadek" książki, człowiek przynajmniej myśli a nie dostaje wszystko na tacy.
Harry Potter ile miał w sobie tajemnicy a jakoś fanów ma miliony, więc nie widzę związku.
A widzisz nie zawsze na ocenę składa się stylistyka, składnia, poprawność dialogów czy kunszt pisarski. Czasami wystarczą emocje, jakie nam towarzyszą podczas czytania i własna interpretacja fabuły = sytuacja, w jakiej wówczas jesteśmy i osobiste przeżycia z nią związane. Mnie wtedy poruszyła i dla mnie jest 9. Wiem, że są lepsze książki, bardziej wymagające, głębsze, bardziej spójne - i dla nich zostawiam 10. Jednak ta jest dla mnie wyjątkowa ze względów osobistych i już.
Pozdrawiam.
Zawsze na ocenę składa się stylistyka, składnia, poprawność dialogów czy kunszt pisarski. To w końcu ocena książki - pracy autora. Emocje to inna sprawa.
Na twoją być może zawsze :)
A z tym "zdecydowanym niedopracowaniem" to chodziło mi o porównanie z filmem. Książka jest lepsza, bardziej dopracowana, nawet w swej (Twoim zdaniem) banalności i kiczu. Jest mniej banalna i bardziej spójna.
Powiedz to innym czytelnikom czy choćby krytykom :) i nie wyobrażam sobie jak można lekceważyć takie błędy, to są fundamentalne elementy dobrej powieści. Równie dobrze takie osoby jak ty mogą zadowolić się byle chłamem - "byle żeby był to romans" :) to oczywiście sarkazm :)
>"Książka jest lepsza, bardziej dopracowana, nawet w swej (Twoim zdaniem) banalności i kiczu. Jest mniej banalna i bardziej spójna."
Owszem, film jest gorszy ale to przecież nie zmienia faktu, iż książka jest słaba.
"Takie osoby jak Ty mogą zadowolić się byle chłamem"
Ach, jak ja kocham to nadęcie pseudokrytyków. Takie jak ja czyli jakie? Takie, których nie znasz, rozumiem? :)
Nie twierdzę, że książka jest arcydziełem, nie dziwi mnie też, że dla niektórych może być słaba, więc nie za bardzo wiem co miałabym tym krytykom mówić. Że ma dla mnie sentymentalne znaczenie? No to rzeczywiście dyskwalifikuje mnie jako poważnego i w dodatku rozumnego rozmówcę. Masz mnie chyba za psychofankę Zmierzchu, którą sobie zgodnie ze stereotypami wyimaginowałaś. Szablonowe myślenie godne współczucia i właśnie po takim rozpoznaje się osobę niewartą sensownej polemiki.
Udanego dalszego szufladkowania, w którym nie mam zamiaru uczestniczyć. Obejrzę może jakiś film, byle był to romans :)
A czemu "zmodyfikowałaś" sobie cytat, przez co słowa te zostały (i chyba celowo) wyjęte z kontekstu?
Tzn. zacytowałaś tylko wygodny dla ciebie fragment? Po to by wypocić się przy napisaniu tych paru zbędnych zdań? Nie rozumiem.
Jeśli już odnosisz się do mojej wypowiedzi to rób to rozsądnie, a nie odwracasz kota ogonem i później się bulwersujesz :) dobrze wiesz o co chodziło, więc nie przekręcaj mych słów tylko po to, by użyć ich przeciwko mnie i bronić się, bo nie ma się racji. Nie uważam cię za psychofankę. Po co to w ogóle napisałaś? Współczuję ci, bo rzucasz się z pazurami tylko za to, że nie zgadzam się z twoim zdaniem.
>>"Owszem, film jest gorszy ale to przecież nie zmienia faktu, iż książka jest słaba."
Myślę, że to tylko i wyłącznie kwestia gustu. Dla mnie "Intruz" jest świetną książką, którą przeczytałam w 4 dni. Bardzo mnie wciągnęła. Co do filmu, to wiem, że większość osób uważa, że jest bardzo słaby i nie spieram się z tym.
Pozdrawiam.
Zachęcam do przeczytania książki, na pewno sporo Ci wyjaśni i głęboko wciągnie;) Film niestety się do niej nie umywa.