ale spie*dolili zakończenie i wszystko jak zwykle musiało być słodko i różowo. To nie tak, że nie
lubiłem tej Wandy, wręcz przeciwnie - było mi jej szkoda, ale czasem dobrze jest pokazać, że nie
zawsze wszystko dobrze się kończy i czasem trzeba się poświęcić.
Poza tym - dość miłe rozczarowane. Film nie okazał się taką chałą jak zmierzch. Zasługa innej
wytwórni, czy może lepszy pomysł na książkę S. Meyer?