A przyznam szczerze, że naprawdę chciałam, żeby film się udał (mimo iż książka jest średnia).
Ale tu pytanie... czy on w ogóle miał coś wspólnego z książką? Może jestem zbyt rozdrażniona, ale gdy w trakcie seansu w pewnym momencie człowiek mówi do siebie "niech ją w końcu zabije to film się w końcu skończy", czyta i słucha się tych dennych dialogów, widzi się ile ważnych momentów pominęli (praktycznie wszystkie), a te które przedstawili wykonano śmiesznie i na odwal się, to nie pozostaje nic innego jak tylko zapomnieć o nim. Niestety nie zawsze się to udaje. Nie chce mi się wchodzić teraz w szczegóły i opisywać każdy zły detal, ale dla osób, które dopiero zastanawiają się czy iść na to do kina - obejrzeć można ale nie oczekujcie za wiele, chyba że macie małe wymagania, w to już nie wnikam, bo to już inna sprawa. Osobiście wynudziłam się okropnie. Ocenę wystawię na jaką zasługuje, nie będę sugerować się lepszą jakością książki.
Większość osób, którzy przeczytali najpierw książkę rozczarowują się filmem (mówię ogólnie o wszystkich ekranizacjach książek), ale taka prawda. Nie da się streścić całej treści książki przez dwie godziny nie pomijając lub zmieniając pewnych rzeczy.
Bez przesady, książka jest gruba, ale nie ma w niej tyle akcji, że niemożliwe było pokazanie tego w filmie. Duża część stanowiła nudnawe opisy Meyer, a reżyser ewidentnie postawił na sceny miłosnych rozterek bohaterki. Gdybym nie miała tej książki nigdy w ręku stwierdziłabym, że nigdy jej nie przeczytam, bo nie mogłoby tam nic ciekawego się w niej znaleźć.
nie zgodzę się.. dla mnie za mało było właśnie tej miłości a za dużo akcji z Łowczynią...
Za dużo mdłych scen, za mało zdarzeń książkowych. Tak jakby nic się nie działo. Zwiastun pozostawia lepsze wrażenia niż film. Za dużo Łowczyni??
pewnie ,że za dużo! w książce pojawia się na samym początku potem długo długo nic.. i coś tam jest na końcu.. a na filmie była prawie cały czas...
Skoro Ci się aż tak nie podobało , to przeżuć się na inny gatunek lub sama coś stwórz ...
No tak. Kolejny inteligentny pomysł na złośliwą uwagę.
A powiesz mi czemuż to mam zrezygnować? Tylko z powodu słabego filmu?
A może jeszcze powiesz mi czemuż to mam stworzyć coś nowego? Tak się przyjęło, że za kręcenie filmów zabierają się profesjonaliści. Osoby, które powinny znać się na tym co robią, więc z chęcią dowiem się czegoś więcej od ciebie.
Zakładam, że tobie Intruz przypadł do gustu. A patrząc na twoje oceny i upodobania nie mam żadnych wątpliwości.
Każdy ma prawo do własnego gustu , tak samo jak i każdy może się zabawić w krytyka. Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że za "największych" krytyków uważają się ci , którzy nawet nie lubią danego gatunku. Zazwyczaj nie czytam tutaj recenzji umieszczanych pod filmami, właśnie z tego względu. Ja w świecie książek i filmów nie doszukuję się " ukrytego dna" , bądź nie wiadomo jakiej "głębi" :)) Dla mnie film i książka mają być "oderwaniem" od czasami niesamowicie szarej rzeczywistości. Mają być dla mnie po prostu rozrywką. Mojego rzeczywistego gustu filmowego nie zdołasz ocenić po moim profilu , ponieważ nie podchodzę do tego aż tak poważnie jak ty. Nie znajdziesz tu wszystkich filmów jakie w swoim życiu obejrzałam i które mi się rzeczywiście podobały. Życzę ci powodzenia w dalszej krytyce filmów, innych profili ..., ale może najpierw powinnaś zacząć od siebie :)
>"Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że za "największych" krytyków uważają się ci , którzy nawet nie lubią danego gatunku."
Jej naprawdę? A kto tu taki?
Ja uwielbiam książkę i nie mogłam doczekać się filmu, a nie rozumiem tylu krytycznych opinii. Moim zdaniem bardzo dobrze zawarli kluczowe sceny z książki, przy czym bardzo przyjemnie się oglądało. Może nie jestem świeżo po lekturze i parę rzeczy wypadło mi z głowy, ale czepianie się takich rzeczy jak zmiana nazwy z "łowcy" na "tropiciela" (dużo takich postów widziałam), narzekanie że "za dużo tego, za mało tamtego" jest trochę bezcelowe i wybacz, ale dziecinne. Nie chcę Cię obrazić, ale czasem naprawdę trzeba wrzucić na luz, to tylko książka i tylko film ;)
Również uważam, że czepianie się takich drobiazgów jak zamiana "łowcy" na "tropiciela" to bzdura.
Ale dziecinne narzekanie na film? Co ma piernik do wiatraka?
I tak samo jak ty nie rozumiesz tylu krytycznych opinii, to ja nie rozumiem zachwalających opinii fanek i dopiero ich dziecinnych wypowiedzi :)
Faktycznie źle to ujęłam, oczywiście krytyka jest jak najbardziej normalna, chodziło mi o to, że bardzo emocjonalnie podchodzisz do innych pozytywnych opinii użytkowników i nie pozwalasz dopuścić możliwości, że coś się komuś podobało... A "dziecinnym" jest dla mnie nie podejmowanie dyskusji, tylko zarzucanie braku gusta i filmowego i muzycznego wszystkim o odmiennej opinii od Twojej
a jaki to gatunek w ogóle? Jakośoś po Mayer nie spodziewam się sci-fi, tak jak zmierzch nie jest horrorem
też tak uważam - książka jest gruba ale jest w niej masę przemyśleć. Gdyby dali tyle łowczyni co było w książce to zmieścili inne wątki. Ogólnie film nie zachęca do przeczytania książki - wkurza mnie że zrobili z tego romansidło dla nastolatek i tyle w temacie. Muzyka fajna ale muzyka filmu nie uratuje bo ona jest tylko dodatkiem
Ej tam. Tak z "obiektywnego" punktu widzenia (książki nie czytałam, poszłam do kina nie do końca wiedząc na co, no i pani Meyer, która Zmierzchem mnie zawiodła) to film wyszedł naprawdę dobrze. Nigdy, ale to nigdy w filmie nie będzie wszystkiego co było w książce. Dotyczy to wielu powieści.
A teraz wyobraź sobie:
"Intruza" napisała Polka. W Polsce zabierają się za ekranizację. Chciałabyś wiedzieć jakby to wyglądało? Bo ja nie. Polskie kino akcji, czy sci-fi aktualnie po prostu nie istnieje.
Oczywiście, mogło być więcej akcji, ale zawsze może być gorzej. No i Ronan, która po prostu była świetna.
Dobry film. Według mnie.
>"Tak z "obiektywnego" punktu widzenia..."
Bzdura. Nie nazywaj pozytywnej opinii filmu "obiektywnym punktem widzenia", bo to tym nie jest. I właśnie... jeśli przyznajesz, że nie czytałaś książki, to jak Twoja opinia może być obiektywna? I jak możesz brać w obronę film ( co do zgodności książki z filmem - pomijanie/niepomijanie zdarzeń ) skoro nie wiesz co tam się działo?
Przyznam szczerze, że nie bardzo wiem do czego pijesz ( druga część wypowiedzi ).
Z obiektywnego, bo nie oceniam filmu jako ekranizacji, tylko jako każdy jeden zwykły film. Dlatego dla mnie, jako widza, który nie czytał książki szczerze nie obchodzi, czy to bardzo obkroili, czy nie, film jako film był wg mnie bardzo dobry, jeżeli przeczytam książkę, będę mogła ocenić "Intruza" jako ekranizację. I nie sycz tak na wszystkich forach, bo to nie miłe. Pozdrawiam.
Film w 90% niezgodny z książką - 10% stanowią postacie. Nie mówiąc o jaskiniach i innych duperelach.
Film trzyma się fabuły wg mnie, ale jest strasznie słaby! Książka kipi emocjami, a tu jest totalnie przeciwstawnie! Scenariusz ( dialogi między bohaterami głównie), gra aktorska... dużo błędów, osobiście jestem zawiedziona liczyłam na coś lepszego, z większości rzeczy się śmiałam.
no ja też się śmiałam :P mało wzruszeń było... dokładnie to jedno.. pożegnanie Mel i Wandy...
Mnie gryzły bardzo dialogi typu " śpij ze mną; pocałuj ją czy ' I like U - I like U too' " to było dla mnie jak jakieś wielkie nie porozumienie! Scena duszenia komiczna! No i ta gra aktorska kiedy jedna osoba mówi a reszta stoi w linii prostej lub w półkole z założonymi rękoma, bark emocji, ruch!
półkolu*
Może kogoś usatysfakcjonuje, mnie zawiódł i dałam ocenę zawyżoną bardziej ze względu, że dobrze czytało mi się tą książkę :)
hahahhahaa :D no dokładnie "D "śpij ze mną" a ja w brecht :D :P ale i tak uwielbiam postac Iana, więc... ;))
a co do emocji to niestety się zgadzam... ale i tak nie mogę się doczekac, aż wyjdzie film na dvd...
Mnie akurat film dobrze się oglądało. Aktorzy podobali mi się w przypisanych postaciach. Muzyka też dobra. Ja bym poszła jeszcze raz.
Muzyki w filmie było bardzo dużo. Bardzo korzystnie moim zdaniem wpłynęła na odbiór filmu.
Oprócz utworu Imagine Dragons Radioactive (napisy końcowe) i paro sekundowej melodii przewijającej się przez cały film nie było tam żadnej szczególnej muzyki, tylko od tak jakaś "melodyjka w tle". Doprawdy nie wiem gdzie było tej muzyki dużo. Zwłaszcza przy ogromnej ilości nudnych dialogów.
Była muzyka... delikatna klasyka, która w większości scen dodawała melancholii, taka depresyjna, tam trzeba było czegoś na poruszenie i wzmocnienie emocji. Jedyna dobra piosenka to jak wyżej powiedziano podczas napisów, w większości wg mnie zły dobór muzyki i wyszedł patos.
Mi melodia bardzo odpowiadała, każdy ma inne zdanie na temat tego co się komu podoba. Muzyka jak dla mnie była świetna.
Znam i to bardzo dobrze, było dużo delikatnego pianina... podkładów granych na jednym instrumencie, klasyka to nie tylko Chopin :)
Każdy film posiada muzykę. To jest ta twoja "delikatna muzyczka w tle". Muzyka wprowadza nastrój, może oznaczać grozę lub być podkładem do sentymentalnych scen. O tym myślałam gdy pisałam o muzyce.
Jesteś straszną ignorantką. Wychodząc z kina pierwsze co, to stwierdziłam, że była świetna muzyka, a muzyka w filmie nie ma za zadanie wbijać się w uszy swoim super basem, ale raczej ma podkreślać nastrój. Cieszę się, że to była muzyka instrumentalna, bo wg mnie sprawdziła się.
Każda opinia jest obiektywna, jeśli wypowiada się osoba miłująca się w danym gatunku, poza tym każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie . Ja czytałam książkę i uważam , zresztą i nie tylko ja , że była świetna, ale taki gatunek jak już wspomniałam trzeba lubić , aby móc się faktycznie rzetelnie wypowiedzieć. W filmie rzeczywiście pominięto wiele ważnych wątków , ale jak już się wcześniej niektórzy wypowiedzieli , nie ma fizycznej możliwości przeniesienia z książki do filmu wszystkich wątków. Film musiał by wtedy trwać z parę dobrych godzin. Poza tym w filmie było więcej melodii niż tylko "paro sekundowa melodia przewijająca się przez cały film" jak to Ofeflia ujęła, no ale trzeba mieć słuch muzyczny aby móc to stwierdzić. Moja ocena - jak najbardziej pozytywna. Ja się dobrze bawiłam na tym filmie , tak samo jak i Ci , którzy się ze mną na ten film wybrali.
Błagam nie opowiadaj o tym, że trzeba lubić ten gatunek, bo w swoim całym życiu przeczytałam (fantastyki) całe tony książek, więc daruj sobie i pluj jadem na kogoś innego :)
>"W filmie rzeczywiście pominięto wiele ważnych wątków , ale jak już się wcześniej niektórzy wypowiedzieli , nie ma fizycznej możliwości przeniesienia z książki do filmu wszystkich wątków. Film musiał by wtedy trwać z parę dobrych godzin."
A gdzie ja napisałam, że uważam iż powinni zamieścić wszystko? Gdzie?
Pisałam o tym, że zamieścili bardzo mało więc nie zmieniaj moich słów tylko dlatego, że nie masz żadnych argumentów a film pragniesz obronić z sympatii do Meyer.