Szukam podobnego filmu do "Intruza', widziałem go już jakiś czas temu, ale nie mogę przypomnieć sobie tytułu, aktorów, niczego.... Motyw z inwazją obcych jest prawie identyczny, ludzi atakuje jakiś wirus, który staje się aktywny jedynie po zaśnięciu (pamiętam, że główna bohaterka za wszelką cene starała się nie zasnąć, żeby wirus w jej ciele pozostał "uśpiony"). Po transformacji ludzie byli pozbawieni wszelkich uczuć (mniej więcej jak w Equlibrium). Dzięki za wszelką pomoc.
Być może mówisz o filmie "Zmierzch"... Generalnie różnią się tylko tym, że w jednym mamy do czynienia z wampirami, a w drugim z obcymi. Mnie ten film zawiódł na całej linii, z tego względu, że oferuje jedynie oklepany już do bólu motyw złego typka przechodzącego " na dobrą stronę mocy" z domieszką żenującego motywu miłosnego... Fanom " Zmierzchu" z pewnością polecam, ale reszcie raczej odradzam.
Bardzo śmieszne - spóźnione, nie na temat, stronnicze i świadczące o całkowitym niezrozumieniu.
Stronnicze? Owszem, ponieważ zarówno jeden, jak i drugi film są do kosza wg mnie ( tylko moja opinia). "Świadczące o całkowitym niezrozumieniu" - natomiast taką wypowiedź należy poprzeć argumentem, aczkolwiek wątpię, żeby na temat jakichkolwiek nieporozumień mogła wypowiadać osoba, która rozdała tyle 10.
Gdy ocenisz trochę więcej filmów niż dotychczasowe 5, być może zrozumiesz osoby, które rozdały tyle 10.
Po Twoich wypowiedziach wnioskuję, że nie oglądałeś nawet połowy z tych filmów co ja. Wiem tyle, że jeżeli film taki jak " Intruz" oceniasz na 10 - a tak w rankingu filmwebu oznaczamy arcydzieła - to raczej nie możesz wypowiadać się na temat czegokolwiek. Za pomocą 10 oznaczamy wyłącznie perełki skrzętnie wybrane spośród wszystkich filmów. Osobiście 10 przypisałbym może 1 albo 2 filmom.
Kotku, masz 5 filmów, Intruz jest świetny, mogę się wypowiadać na dowolny temat, a że u Ciebie rozumienie szwankuje, daruję bzdury wypisywane na mój temat. Rzeszów to ojczyzna zakompleksionych najwidoczniej.
Widzę, że dyskusja z Tobą nie ma sensu, bo nie potrafisz prowadzić najzwyczajniejszej na świecie wymiany zdań, a ja spinał się na forum nie będę.
Pozdrawiam.
Również pozdrawiam. Tylko mała poprawka, z Tobą może i miałaby sens, gdybyś nie był zgodny ze swoim nickiem.
Jestem zażenowany tym, że w odpowiedziach podano tytuł TRZECIEGO REMAKE'U filmu, który powstał w 1956 i jest klasykiem WSZECH CZASÓW. Mowa o http://www.filmweb.pl/film/Inwazja+porywaczy+cia%C5%82-1956-113235 Co więcej - podane takie tytuły jak "Oni", które w bezpośredni sposób zrzynały garściami z ww. filmu.
Wobec powyższego, pytanie brzmi, które ze współczesnych dzieł filmowych czy literackich nie zrzyna garściami z poprzedników? To zjawisko, ogólnie znane jako postmodernizmem, w dziedzinie sztuki jest w pewnym stopniu uprawnione: nie ważne, że ktoś zrzyna - ważne czy robi to z wdziękiem. Klasyce szacunek należy się zawsze - uwielbienie niekoniecznie. Przykład to chociażby twórczość właśnie Roberta Rodrigueza (choć film "Oni" rzeczywiście należałoby uznać za potknięcie) czy Quentina Tarantino - im więcej wie się na temat klasyki (również kina klasy B, C i D), tym większa radość z odkrywania nawiązań do niej.
Nie zapominając o książkowym rodowodzie, "The Host" uważam za wariację na temat twórczości Jacka Finney'a, choć można dostrzec również inne zapożyczenia z klasyki SF, chociażby z "Końca dzieciństwa" Arthura C. Clarke'a. Solidne młodzieżowe kino.