Stephanie Mayer napisała świetną książkę! Intruza przeczytałam dość dawno i bardzo mnie
wciągnął. Szczerze powiedziawszy, zaraz po ukończeniu lektury pomyślałam, że to byłby dobry
materiał na film, chociaż wątpiłam w jego ekranizację. I tu nagle niespodzianka! Z początku się
ucieszyłam, ale gdy przeczytałam (już po premierze) recenzje z seansu, mój entuzjazm
podupadł - nie były zadowalające. Ale trzeba było się jeszcze samemu przekonać, a nie
pozostawać wiernym recenzjom. Początek nie zwalał z nóg, pomyślałam, że aktorka grająca
główną bohaterkę, nie została dobrze dobrana - wyglądała na niewinną dziewczynkę, podczas
gdy książka pokazywała rebeliantkę, która w swoim krótkim życiu widziała wiele strasznych
rzeczy, których z resztą sama doświadczała, powinno się to odbić również na jej charakterze,
no właśnie! Charakter - to była cecha wyróżniająca Melanie! Przez swój upór była w stanie
przetrwać, podczas gdy w filmie rozejm między Wandą a człowiekiem w niej zdecydowanie za
szybko przebiega. Nie został zaprezentowany świat opanowany przez dusze, a przecież tak
bardzo się różnił od naszego. Dopiero od połowy film nabiera jako takiej akcji, ale to też nie
zachwyca... Mam też zastrzeżenia co do aktorki grającej nowe ciało dla Wandy...nie oddali na
pewno jej wieku, a co dopiero wyglądu, jaki nadała jej autorka, ale to już taki najmniejszy
duperel . Dużo jeszcze mogłabym dodać, ale nie sądzę, żeby było to konieczne z mojej strony ;)
Hmm. I to chyba wszystko, pozdrawiam :)