Książkę czytałam dawno temu, filmu nawet nie miałam zamiaru, ale pojawił się w rekomendowanych. Boję się jednak, że moja wizja sprzed lat wszystko zepsuje, podejmować się czy zostawić tą myśl w spokoju?:(
I co, obejrzałaś czy nie? :) Jak nie to mogę Ci przybliżyć trochę swoje odczucia (przeczytałam książkę dzisiaj i właśnie skończyłam oglądać film). A jeśli tak, to chętnie się dowiem, co sądzisz :)
To uwaga, bo zamierzam się rozpisać :D Pierwsza rzecz, która mi od razu nie przypasowała w filmie to wygląd Melanie; w książce opisana jako silna, wysokie kości policzkowe, prostokątna twarz, wysportowana. W filmie mamy cherlawą dziewuszkę o obłej twarzy. Moim zdaniem kiepską aktorkę przy okazji (scena, w której krzyczy "jesteście potworami!" jest śmieszna, właśnie przez tę aktorkę. Czytając tę scenę, a potem żałobę Wandy, siedziałam i wyłam. Oglądając ją w filmie byłam zażenowana). Ian - w książce wysoki, czarnowłosy, oczy niebieskie, przystojny. W filmie tyczkowaty chłopiec ze smutną twarzą, smętnymi jasnymi włosami i burymi oczami. Dziwię się, mieli idealnego aktora na castingu (Ian Somerhalder), a wybrali kompletnie innego wyglądem niż opisywany w książce. Cóż. Kolejne co mnie mierziło to olanie ważnych spraw i ich ciągu: nienawiść i brak akceptacji większości grupy, długie więzienie, potem wyjście, rozpoczęcie przez Wandę różnych prac w jaskini, stopniowe zyskanie akceptacji wśród niektórych mieszkańców, postać Waltera (nie umieszczono go w filmie), jego śmierci i uczestnictwo Wandy w jego ostatnich dniach, mocno skomplikowany czworokąt Melanie+Wanda-Ian-Jared. Za mało temperamentnej Melanie, która w filmie gada do Wandy tyle co nic, jest bezosobowa, w książce zaś, mimo że siedzi w głowie Wandy i w sumie kija może, to czytelnik poznaje ją jako odrębną, główną postać. Łączy je silna więź i przyjaźń.
Podsumowując - pierwsza połowa książki trochę mnie nużyła i nudziła, drugą połowę przeczytałam z zapartym tchem i bardzo mi się spodobał finisz. Film powinnam była sobie odpuścić, uważam że jest kiepski :P Chociaż ja go obejrzałam "na świeżo", jeśli Ty książkę czytałaś dawno temu to pewnie nie będą Cię tak razić nieprawidłowości :)
Ogólnie to właśnie się nie zawiodłam. Dobrze zekranizowali książkę, którą wręcz uwielbiam. Nie zepsuli jej. A naprawdę mogli to zrobić. Są łatwiejsze książki, których ekranizacje są katastrofą. Choćby Akademia Wampirów ( nie oglądaj, lepiej przeczytać książki).
A ten film nigdy się nie nudzi i lubię do niego wracać, jak choćby dziś. :D