Nie wiem skąd ten zachwyt nad reżyserem Stevenem Soderbergh'em. Dla mnie to była amatorszczyzna. Te idiotyczne ciągłe wstawki typu np. lubię jak paruje basen zamknięty w zimie. Tego było mnóstwo. Ten głos z off'u. Poza tym muzyka woła o pomstę do nieba, niby jakaś stylizacja na lata 60'te ale kompletnie to nie wychodzi, pasuje do filmu jak pięść do nosa. Reżyser chciał podać fabułę w lekkiej formię ale wyszło tak, że przesadził. Aktorsko też film nie zachwyca (ale M.D. nigdy nie uważałem za dobrego aktora). Szkoda, że tak dobry materiał na film został zmarnowany.