Jak dla mnie jeśli chodzi o tematykę kosmicznych najeźdźców - "Wojna światów" o klasę lepsza. Po pierwszej scenie kiedy to marines lecą na bój z kosmitami byłem dobrej myśli. Przerażenie w oczach, poczucie dramatu, zrezygnowania, strachu żołnierzy. Taki Szeregowiec Ryan + helikopter w ogniu z ufoludkami. Dalej wieje nudą, szczególnie podczas moralnych wywodów i flaków z olejem w postaci gadek o życiu itd. Wszystko ociąga się straszliwie, a sceny walki... Bez szału...
[SPOILER]
Koniec końców - najbardziej typowe z możliwych i najbardziej amerykańskie z amerykańskich zakończenie. Garstka (bodajże 5) marines po kilkudziesięciu godzinach walki, strzelania, czołgania, biegania itd. ROZP!@$LA główny nadajnik ufoli. Wszystko to po tym, jak te same ufole ROZP!@$@$LAJĄ całe LA...
BIDA, do ewentualnego ogarnięcia w TV