PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=493609}

Inwazja: Bitwa o Los Angeles

Battle: Los Angeles
2011
5,6 48 tys. ocen
5,6 10 1 48341
4,8 18 krytyków
Inwazja: Bitwa o Los Angeles
powrót do forum filmu Inwazja: Bitwa o Los Angeles

InwazjaA

ocenił(a) film na 10

Ja osobiście chcę zobaczyć ten film, ciekawi mnie tylko czy to coś w stylu Dnia Niepodległości :P bo jak tak to może być interesujący :)

ocenił(a) film na 2
ziolekk21

Jak nie trawię pana Rolanda Emmericha, tak Dzień Niepodległości był przynajmniej zabawny. W Battle: LA naliczyłem może półtora dowcipu, a poza tym to sama rozwałka, jakbyś oglądał dłuższy trailer jakiejś gry komputerowej. No i patos, tony patosu wylewające się z ekranu. Chyba chcieli uzasadnić jakiemuś redneckowi z Ohio, czemu wysyłają tych biednych marines do Afganu. Nie jestem redneckiem, nie jestem z Ohio, nie kupuję pokrzepiających przemów, powiewających sztandarów i wzroku umęczonego marine rzucającego się z bagnetem na kosmitę.

ocenił(a) film na 3
ziolekk21

To nigdy nawet nie leżało obok "Dnia Niepodległości"... Prawdopodobnie się rozczarujesz:)

ocenił(a) film na 6
ziolekk21

Możesz pójść i sam ocenić a nie słuchać wykładó tych "krytyków" albo ich słuchać i czekać na Dzień Niepodległości 2 w 2013.

ocenił(a) film na 2
Lwie_Serce

To, że bronisz tandetnego filmu, w którego scenariuszu schemat goni schemat, jest ciekawym przykładem efektu sieci w kulturze. Personalny charakter Twojej wypowiedzi wskazuje jednak, do osób jaką argumentacją się posługujących przeznaczony jest film.
Dla widzów obeznanych z historią i konwencjami kina, Battle: LA wypada blado i właśnie do nich kieruję mój komentarz. Zapłaciłem za bilet dwie dychy, produkt nie spełnił moich oczekiwań i pragnę ostrzec innych przed powtórzeniem tego błędu.
Film jest do bólu łopatologiczny przy tym zupełnie nieśmieszny, a patos i powaga nie idą w parze z dobrymi filmami o inwazji kosmitów przynajmniej od końca lat 50-tych.
Battle: LA poskładany jest z prostolinijnych schematów, które miałyby sens gdyby podano je widzowi z przysłowiowym przymrużeniem oka, o co konwencja marines vs. kosmici aż się prosi. Kiedy zobaczyłem sierżanta pędzącego Mustangiem GT z 1968 roku, uosabiającym w 100% "amerykańskie wartości", pomyślałem: może być zabawnie, byle twórcom nie zabrakło odwagi w ironizowaniu z ogranych schematów i konwencji filmowych. Niestety zabrakło, co spowodowane jest jak sądzę sponsorem w postaci US Marines. Dzięki temu mamy nachalną reklamówkę wieloetnicznego korpusu (obowiązkowo murzyn, Azjata, Latynos i kobieta) chroniącego bezbronnych cywilów, pozbawioną za to zupełnie smaczków koszarowego życia, jakie możemy uświadczyć chociażby w Generation Kill.
Czy wspomniałem coś o postaciach? Nie. Może dlatego, że wszystkie były identycznie bohatersko-nijakie i nic mnie nie obchodziło, która wyleci w powietrze pierwsza, a która dotrwa do finałowych scen.
Podpowiadam filmowcom na przyszłość: zachowując realizm przedstawionego pola walki, jednak uderzając w ironiczną nutę, dodając do dialogów humor, nawet pozostawiając nachalny patos jako kontrapunkt, lecz czerpiąc garściami z konwencji komiksu i gier komputerowych (wyobraźcie sobie napis "+100 Headshot!" w noktowizorze marine po trafieniu kosmity w głowę) można było wyciągnąć z filmu znacznie więcej. Przynajmniej dla widza takiego jak ja.
Ale nie dla takiego widza kręcono ten film, lecz dla kogoś, kto po obejrzeniu pobiegnie do najbliższego punktu rekrutacyjnego zapisać się do marines. Dlatego nie dziwi, że na reżysera wybrano osobę mającą na swoim koncie hit klasy B pt. Teksańska masakra z piłą mechaniczną: Początek. Można było zrobić inteligentne połączenie Independence Day i Call of Duty, wyszła nachalna agitka korpusu piechoty morskiej.
Wiem, że Ciebie nie przekonam, ale też nie do Ciebie kieruję ten post, lecz do osób które filmu nie widziały a rozważają wycieczkę do kina - z kobietą zdecydowanie nie warto. Jeśli nie lubicie, kiedy twórcy traktują was jak przygłupów, a koniecznie chcecie obejrzeć film, wypożyczcie go na DVD, przewijanie skróci męki a możliwość naciśnięcia pauzy w każdej chwili zminimalizuje ryzyko oczopląsu od trzęsącej kamery i montażu w stylu trylogii Bourne'a. W kinie jest wiele ciekawszych tytułów, na Inwazję szkoda czasu i nerwów.

ocenił(a) film na 6
oider

Okej.
Nie przeczytałem nawet 2 zdań bo mi się nie chciało, może jutro.
Kontynuując, ziolek jak chcesz zobaczyć ten film i w odróżnieniu od niezadowolonych możesz pozwolić sobie na TAKI wydatek idź i sam się przekonaj. Każdy ma swój gust dla mnie film był bardzo dobry albo przynajmiej nie miałem powodów do narzekania, kolega oider najwidoczniej ma inne zdanie, zresztą widać, połowa film dobry, druga połowa film zły. Idź sam się przekonaj.

ocenił(a) film na 2
Lwie_Serce

Battle LA to film dla ludzi którym trudność sprawia przeczytanie kilku akapitów, za to chętnie szpanują, że stać je na 20 zł za bilet. Jeśli jesteś jednym z nich - leć na film. Jeśli jednak nie chcesz dotować filmów obrażających inteligencję średnio rozgarniętego szympansa, daruj sobie wycieczkę do kina.

ocenił(a) film na 8
oider

Z twojej wypowiedzi jasno wynika że jesteś "wielkim" znawcą kina ale nie wiem czy wiesz ale każdy lubi oglądać co innego , nie każdy jest krytykiem,ja patrząc na twoje filmy i oceny wiem że w ogóle byśmy się nie zgadzali w ocenianiu danego filmu i nic tego nie zmieni.Więc najlepiej kto chce to niech idzie do kina i sam się przekona

ocenił(a) film na 5
oider

Mistrz cietej riposty. :)

ocenił(a) film na 6
oider

A po cholere mam czytać twoje marne 26 linijek jeśli już przeczytałem identycznych już 400 innych należących do pozostałych niezadowolonych użytkowników które dzielą się tylko na dwie kategorie, cyrk i negatywne, twoja na razie jest negatywna ale twój upór zrobienia ze mnie małpy robi się naprawdę żałosny. Każdy ma swoje zdanie ale gniot? Obejrzyj sobie Skyline albo
http://www.youtube.com/watch?v=HvFFCDmuNWc

ocenił(a) film na 2
Lwie_Serce

Mogę pogratulować zmysłu matematycznego, mnie by się nie chciało liczyć, ile linijek napisałem.
Battle LA to nie gniot, to film zwyczajnie słaby. Po co równać w dół i zestawiać go z produkcjami jeszcze gorszymi?
Widziałem trochę filmów, to nie czyni mnie znawcą, ale umiem odróżnić szmirę od dobrego kina rozrywkowego. W Battle LA scenariusz posklejano na chybił trafił z wytartych klisz i ogranych schematów, jakby pisał go komputer, nie ma tu żadnej interesującej historii, za to pełno propagandy. To, że widzowie są zadowoleni z takiego kina jest groźniejsze niż inwazja z kosmosu.

ocenił(a) film na 5
oider

Wlasnie ten wszedobylski patos i papierowe, ledwo zarysowane postacie najbardziej razily w tym filmie. Przemowy o poleglych kompanach z wymienianiem ich numerow byla jedna z najsmieszniejszych a jednoczensie najbardziej zenujacych scen jakie widzialem w tym roku. Za cholere nie idzie sie zzyc z przedstawionymi "bohaterami".