Zakończenie uchodzi za zaskakujące i wgniatające w fotel. Dla mnie takie nie było, bo Matthew przypominał mi Winstona Smitha z 1984, i trochę oczekiwałem, że tak to się skończy. Ale rozważam też sytuację, w której Matthew jednak pozostaje człowiekiem, wykorzystuje technike ukrywania emocji do wtopienia się w tłum i żyje wśród obcych. Żyje jednak w ciągłym lęku więc gdy pod koniec filmu spotyka Nancy alarmuje wszystkich ze strachu, że ta może go zdemaskować. Co o tym sądzicie? Pozdrawiam