Cześć Wszystkim!
Nie jestem mega fanem, ale bardzo lubię filmy z Jetem Lee, Brucem Lee, a nawet dzieciństwo
wspominam z Chuckiem Norrisem i filmem "Kumple".
Po pierwszej części Yip Mena stwierdziłem: WOW naprawdę świetny film, nie dość że ma swój
klimat to jeszcze pokazuje kawałek historii Chin (może i trochę ubarwiony, ale...). Nie mogłem
już się doczekać drugiej części, więc od razu zabrałem się za oglądanie i... w połowie zaczęło
się robić naprawdę komercyjnie (czyt. naciągane), ciągnięte na siłę i... skopiowane.
Pamiętacie taką serie jak Rocky 1,2,3,4,5 i Balboa (6)? Pamiętacie Apolla? Jego walkę z
ruskiem Drago i śmierć Apolla, później wygraną Rocky'ego i przemowę do Sowietów o tym że
przyjechał do nieznanego kraju i został przyjęty tak i owak - sens jeden: równość.
Pamiętacie część w której Adrian (żona Rocky'ego) mówi do ucha męża "wygraj" rozbrzmiewa
gong i najbardziej znana piosenka z tego filmu jako podkład do treningu? Tak, to i wiele
więcej rzeczy znalazło się w Yip Men 2, a co najbardziej mnie zniesmaczyło - Bruce Lee - po
całym filmie, podsumowanie które z jedynki dot. historii chin, jest dość długie i sensowne, w
drugiej części brzmi: "Ej no ludzie wiem że nic nie wspominaliśmy o Brusie Lee, ale Yip Men
uczył go, no i... to tyle, cześć!"
Druga część była już czysto zarobkowa.
Bez komentarza. Piszesz takie kocopoły, że nie dość ze nie chce się czytać to Twoje przytoczenia z innych filmów do Yip Mana mają się jak niebo a ziemia.
Bruce Lee był od 1952/53 do 1957/58 uczniem Yip mana ,nie widzę wiec powodu dlaczego mieliby go nie pokazać ,jakoś do tego Yip mana trafić musiał...A faktem jest ze Yip man jak przybył do Hongkongu nie miał łatwo i naprawdę musiał walczyć o byt swojej szkoły (krwawe walki szkół walki i związanych z nimi triad to w Hongkongu norma była a nie triki filmowe,historia tego miasta o tym pisze) to niestety nie fikcja choć starcie z angolem to już raczej sf.