film był kapitalny, ukazujący filozofię życia. mówi że każdy musi podjąć walkę bez względu
na wiek kolor skóry, czy nawet płeć, toczymy tą walkę w sobie , walczymy o honor,
braterstwo oraz o miłość drugiej osoby, mówi że nie należy nikogo lekceważyć, trzeba być
wspaniałym człowiekiem takim jakim był ip man.
Przepraszam Cię, szanuję twoje zdanie, ale pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą. To co napisałeś to takie trochę filozoficzne mantry Kusego z Rancza. Takie teksty sprzedają wszyscy senseiowie na zajęciach wszelkiej maści sztuk walki. Niestety na zajęciach kung fu i innych karate-podobnych większość czasu to sekciarskie ceremonie mające na celu "oczarować" adeptów swoją orientalnością i zrodzić w uczniach bezgraniczne przywiązanie do grupy i trenera, a także wzbudzić w nich poczucie wyjątkowości. Niestety życie (patrz ulica, front) weryfikuje szybko tą maskaradę. Jeśli adept ma wrodzony zadzior, nabytą na ulicy odwagę i przynajmniej podstawową znajomość zasad walki i nie jest tu ważne czy jest to wschodni, południowy czy zachodni styl walki, to pokona każdego zasłużonego senseia. Ulica, czy wojna to sytuacja, gdzie celem jest skuteczność, a nie teatralność. Zrozumiał to Bruce Lee i dlatego jest tak wściekle zwalczany przez wszystkich zakompleksionych senseiów.