Bardzo byłam ciekawa tego filmu ze względu na Preity jak pewnie wiele osób liczyłam na jej wielki powrót. Miałam nadzieję że film mnie oczaruję jednak było wręcz przeciwnie - bardzo mnie rozczarował. Do samej Preity nie mam się co przyczepić wygląda niezwykle uroczo gra dobrze i przyjemnie znów oglądać ją na ekranie. Ale sama historia nie wnosi nie nowego i jest dość przewidywalna . Między głównymi bohaterami nie widać chemii. Film mnie ani nie rozbawił ani nie wzruszył , w sumie nie wywołał u mnie żądnych emocji więc pewnie szybko zapomnę że go w ogóle oglądałam . Muzycznie też raczej średnio poza " Its All About Tonight" które już słyszałam wcześniej nic nie zostało mi w pamięci . Ale kostka do gry była fajna :)
A mnie ogólnie się film podobał. :) Nie jest to typowe kino Bolly, raczej coś z pogranicza Bollywood i Hollywood. Moim zdaniem fabuła była świeża (czyli odbiegająca od standardu "młodzi się kochają, ale rodzice się nie zgadzają). Ukazano tu bohaterów z ich przeżyciami, lękami, oszukujących samych siebie. A tak naprawdę przesłanie jest takie, iż wszyscy boimy się samotności, tylko nie wszyscy chcemy się do tego przyznać. Było nawet wspomniane w narracji, iż Akasha i Ishkq przyciągnęła ich samotność.
Do zalet filmu zaliczam:
- muzykę,
- narrację, która wprowadza w klimat,
- bohatera - a raczej to, że zdecydowano się na nową twarz, uważam, że aktor sobie poradził.
- Preity - fajnie, że wróciła do filmów, tylko co ona zrobiła z ustami ??? (chyba odwiedziła tego samego chirurga plastycznego, co jej filmowa matka). ;P