Islandia słynie raczej z Bjork niż filmów gore, a tu proszę. Film dobrze
realizuje wymogi gatunku: krwawy, a przy tym z przymrużeniem oka. Trochę
zbity z ekologii, trochę parodii europejsko-japońskiego culture clashu,
odrobina sexploitation i dość pomysłowe sceny rzezi na kutrze rybackim.
Polecam fanom gatunku. Był pokazywany na krakowskim festiwalu Off Camera
2010.
Nie chcę zakładać nowego tematu. Uwaga spoiler.
Murzyn pedał lata po statku z dzidą (harpunem).
Ujdzie w tłoku. Spodziewałem się że będzie dno a tu całkiem nieźle zmontowany, Fabuła do kitu, scenariusz qpa. Za to postprodukcja nadrobiła.
Dokladnie! Polecam fanom gore.Najzabawniejszy byl francuz.Jestem jego fanka :) Dawno nie widzialm filmu, w ktorym jest tylu bohaterow negatywnych. Sympatie mozna czuc jedynie do murzyna i blondynki, ktora spiewala utwor Bjork- niezly miala odjazd., taka cisza przed burza.
wy chyba gore nie widzieliście ,liczyłem na jakieś gore własnie a tu szmira film klapa do tego 85% filmu jest w ciemności
Trochę niezłego gore było np. scena z młotkiem w głowie, podrzynanie gardła, scena z harpunem i japońcem w wodzie, kilka dekapitacji.
Nie wiem bo już nie pamiętam , ale ocena moja wskazuje na to że ten film to szmira bez gore :)