Film o inwazji z kosmosu. Całkiem możliwe, że zainspirował twórców "Władców marionetek" (i to w zasadzie tyle jeśli chodzi o plusy). Niestety 3/4 filmu to nudne ględzenie, a przezabawnie zrobionego obcego z Wenus widać dopiero na koniec (a, nie, przepraszam - na chwilę go pokazali przy lądowaniu). Myślałem, że będzie więcej akcji z potworem w roli głównej, bo ten wyglądał obiecująco (haha).
Dodajmy że w tym "dziele" zagrał Lee Van Cleef. Który mi tu nie pasował ...
Film warto obejrzeć dla jednej sceny kiedy pojawia się tytułowe "to".
Stereotypowy meksykanin, jako leniwy i gapowaty żołnierz może być kolejnym powodem. Taktowni byli w latach pięćdziesiątych niema co.