W tego typu filmach liczy się dobra reżyseria, akcja i napięcie oraz umiejętne operowanie patosem. A ten film wszystko miał na swoim miejscu (w końcu zajął się nim Jon Amiel) - jeśli do tego dołączymy przyzwoite aktorstwo (słodziutka Hilary Swank) to można przymknąć oczy na niedorzeczności fabuły i zasysające momentami efekty specjalne. Film ogląda się z przyjemnością, czerpiąc z niego przyzwoitej jakości rozrywkę - a o to przecież chodzi.
Ogromny plus dla muzyki skomponowanej przez Christophera Younga, który wyraźnie zbliża się do czołówki kompozytorów muzyki ilustracyjnej...
Film obejrzałem dwa razy i nie uważam go w żadnym wypadku za stracony.