Oglądałam pierwsze 40 min robiąc coś na komputerze i słyszałam tylko śmieszne, dla mnie, "bohaterskie", "szlachetne" dialogi (cały scenariusz [oraz fabuła] dla mnie to ogólnie kicha), oraz nawet dobrą muzykę. Nie oglądałam całego ale dobrze się słuchało pierwsze 40 min ;)
mnie również sam film jakoś szczególnie nie porwał, choć zły nie był, jak już ktoś tu wspomniał ot taka gotycka bajeczka, z nudów można zobaczyć
a muzyka rzeczywiście niezła
u mnie seans odbył się na pofestiwalowym kacu na porannym piwku u znajomego z kinem 3d. mialam wrażenie, jakbym oglądała zlepek incepcji/ straży dzienno nocnej/ matrixa / killing room'a/ dzwonnika z nd i jeszcze paru filmów, z aktorami będącymi sobowtórami gwiazd i gwaizdeczek. Sam" nie do zajechania" frank był sobowtórem, wg. mnie Lamberta z "Nieśmiertelnego". Ten kto napisał ten film musiał być nieźle pojechany, a ja ze znajomym miałam nieustającą śmiechawę podczas całego seansu. pozytywnie, pozytywnie, jednak totalnie bez sensu - ale podobno bezsens też ma sens:) pozdrawiam