Coś od paru lat twórcy filmów idą na łatwiznę twórczą i albo robią film dla efektów, albo film ciekawy i z fabułą. Jakoś nie chce im się łączyć tych dwóch rzeczy. Dlatego dla mnie to kolejna szmira pokroju "Avatara", a ocenę uzyskał tylko dzięki ciekawym efektom i muzyce. Żenujące dialogi, infantylna fabuła, wygląd Frankensteina (Adama) bliższy modelowi z żurnala dla kobiet niż potworowi. Ludziom nie szkoda pieniędzy na robienie takich filmów?
Heh, żeby zrozumieć po co takie filmy powstają, trzeba najpierw trochę rozumieć układy i układziki z Hollywood - takie filmy to często zwykła hucpa, ktoś tam załatwia film, przy którym może się dobrze obłowić na zleceniach, spora część budżetu zostaje zawsze rozpieprzona na marketing typu reklamy w TV, bankiety służące lansowi i inne podobne gówna, a takie produkcje mogą być skrajnie debilne, ale tak czy tak zawsze są trochę do przodu, więc i tak nikt na tym nie traci.