Może być na jesienny wieczór, arcydzieło to nie jest ale od Igrzysk śmierci znośniejszy
Igrzyska to dla mnie wielkie zaskoczenie. Pozytywne. Jak tylko usłyszałem o książkach, to sobie pomyślałem - kolejny cykl, który ma ludzkości zastąpić świetnie napisanego Harry'ego Pottera (fabuła to rzecz gustu, ale autorka ma niewątpliwy talent literacki) i będzie papką dla gimnazjalistów. A okazuje się to niezłą satyrą na współczesny świat, wyróżniającą się na tle miałkich pozycji dla nastolatków. Filmy zrealizowane są doskonale,: aktorstwo, scenariusz, efekty, wszystko na plus. W swoim gatunku rewelacja. A "Ja, Frankenstein"? Gorszego film nie widziałem baaardzo dawno. W sumie to nie potrafię sobie przypomnieć gorszego (nie liczę kiczu klasy z, bo to jest nawet zabawne w swojej nieudolności).
Ja niestety poprę mandziara. Igrzyska mnie nie kręcą. A Ja Frankenstein jest idealnym filmem na nudny wieczór z piwkiem. W trakcie pierwszej części Igrzysk mój kumpel nauczył się grać na gitarze a ja odpadłem
Igrzyska śmierci wg mnie o wiele lepsze od powiwającego z daleka kiczem Ja, frankenstein.