Moim zdaniem świat przedstawiony w filmie "Jabłka Adama" jest miniaturką otaczającego nas świata. Bardzo przerysowaną i wyolbrzymioną, ale tylko po to, aby to co najważniejsze nie umknęło uwadze widza. Mamy więc bohatera naiwnego i ufnego, który zdaje się nie dostrzegać rzeczywistych faktów, ale pełnego wiary w ludzi i w sens tego, co robi. Mamy też drugiego bohatera, dla którego rzeczywistość jest najważniejsza i który dostaje białej gorączki, gdy widzi zachowania pierwszego bohatera. Jego jedynym celem staje się zdemaskowanie nieracjonalnych zachowań pierwszego bohatera. Są też siły przyrody, na które nikt nie ma wpływu, a które odgrywają istotną rolę w losach bohaterów. Oprócz tego jest jeszcze w filmie parę postaci, które właściwie nie mają własnego zdania, którego gotowi byliby publicznie bronić. Swoje zachowania podporządkowują oni temu, kto akurat nimi przewodzi.
I tu jest pytanie do widzów, kogo chcą mieć za swojego przywódcę. Czy kogoś wierzącego w ludzi, mającego swoją wizję świata i widzącego sens tego, co robi? Czy kogoś zimno i obiektywnie patrzącego na świat i ludzi, kogoś zwalczającego każdego kto myśli inaczej? Przy którym przywódcy ludzie będą czuli się lepiej, który z nich będzie w stanie skuteczniej egzekwować pożądane społecznie zachowania?
Film jest zrobiony mistrzowsko, warto go obejrzeć choćby po to, aby znaleźć własną interpretację, a nie sugerować się tym, co w tym filmie zobaczyli inni. :-)
taka myśl mi się nasunęła - osoba która potrafi być obiektywna nie zwalcza każdego kto myśli inaczej
nie zgadzam się też z zdaniem "Mamy też drugiego bohatera, dla którego rzeczywistość jest najważniejsza", w końcu bohater też żyje poza rzeczywistościa skoro wiesza portret Hitlera na ścianie,
rzeczywistość nie jest najważniejsza dla niego - jest ona tylko "narzędziem" do złamania pierwszego bohatera - to taka próba sił :]
Przyznaję, z tym byciem obiektywnym się zagalopowałem, powinienem raczej napisać "obiektywny". Choć na sytuacje występujące w filmie to właśnie jego spojrzenie było najbardziej obiektywne (no i lekarza, ale on nie narzucał nikomu swoich poglądów). :)
Swoją drogą w tym "świecie w pigułce" lekarz reprezentuje moim zdaniem grupę naukowców. Nie bierze bezpośrednio udziału w życiu tej małej społeczności, choć odgrywa w nim istotną rolę. Patrzy tylko na to, co jest zgodne z jego wiedzą, z jego przekonaniami. A kiedy widzi coś, czego nie jest w stanie wytłumaczyć, to odwraca głowę...