Naprawdę dobry film. Można się pośmiać, można też podumać. Walka dobra ze złem- temat nie dość wyszukany, a jednak wciąga. Na nowo budzi refleksję i trzyma w niepewności: kto wygra? Wygrywa Adam. A wygrywa, bo myśli. Dobro go wkurza, kojarzy mu się ze słabością, więc stara się je w sobie zabić, przy okazji obrywa się temu, kto to dobro manifestuje:) Ale w końcu odpuszcza, bo widzi siłę, tam, gdzie spodziewał się słabości. Może tak jest w życiu, że żeby w coś uwierzyć, najpierw trzeba się z tym skonfrontować i powalczyć....Może trzeba coś wykluczyć, żeby znaleźć do tego drogę...Sokrates mówił, że nikt nie grzeszy dobrowolnie a za każdym złym uczynkiem stoi pozytywna intencja...Później nazwano to ironią sokratejską:) Gdyby tak na to spojrzeć, to zła nie ma;)
Dobry film, to fakt. Zaskakujący od początku do końca. Nie lubię czarnych komedii, ale ta jest naprawdę udana, ma sens.