Jeśli ktokolwiek sugeruje się komentarzami użytkowników czy dany film warto obejrzeć czy nie, to ze swej strony muszę dołączyć się do tych, którzy rękami i nogami głosują na tak za tym filmem i mocno go polecają. "Jabłka Adama" to film genialny! Jeden z najlepszych filmów mijającej dekady, niesamowicie łączący wątki dramatu i czarnej komedii, przesiąknięty absurdem, oryginalnym pokazaniem walki dobra i zła, próbą rozstrzygnięcia kwestii czy lepsze jest życie w kłamstwie i utrzymywanie spraw we względnym porządku czy dążenie do prawdy za wszelką cenę. Ale film pokazuje także jakie skutki na dłuższą metę ma wyrwanie się z kłamstwa, na co wskazuje końcowa scena, przywracająca optymistyczne przesłanie filmu po wielce smutnym momencie załamania się sytuacji bohaterów z pobliskiej plebanii. Widz przeżywa swoiste katharsis, uczucie litości dla głównego bohatera, gdy zbiera kolejne ciosy i w konsekwencji, jak szybko przez to wszyscy "dostają po kościach" oraz trwogi, o to co wydarzy się dalej, jak skończy się ta historia. A jak się kończy to wiemy, ci, którzy oglądali film przynajmniej. Podsumowując, "Jabłka Adama" to krótki film, przykład jednego, z tych, co ogląda się z zapartym tchem, a jeden z nielicznych, gdzie sceny śmiechu (u mnie płacz ze śmiechu m.in. przy wspomnieniu gofrownicy czy śmierci kota) mieszają się niezwykle udanie z bardzo dramatycznymi momentami w życiu zwłaszcza głównego bohatera, które udzielają się widzowi. To film, który oddziaływuje na emocje widza, nie daje nawet minuty, aby się nudzić, a świetna muzyka tylko dopełnia wspaniałe i oryginalne dzieło, które obejrzeć jeden raz to zdecydowanie za mało!