Trzy razy ogłądałam ten film i za każdym razem miałam mieszane uczucia. Po obejrzeniu czwarty raz uznałam ten film za genialny. Rezyser i jednocześnie scenarzysta przemyśłał każdą scenę, każdy ruch kamerą, każdy gest swoich aktorów. Film pięknie nawiązuje do Biblii, znajdując dopełnienia w świecie tekstów popkultury. Z jednej strony Księga Hioba z drugiej piosenka "How deep is your love" - świetnie się uzupełniają. To tylko jedna kwestia... Można by dalej: motyw biblijnego drzewa poznania dobra i zła skonfrontowany z jabłonką na plebanii pastora ... , ukrzyżowanie niewinnego Chrystusa i duchowe zabicie Ivana... Do tego wszystkie językowe smaczki, o których piszecie niżej... Może polecicie inny film, który tak świetnie porusza się w świecie religijnych znaków, a jednocześnie nie jest ciężki i tendencyjny?