Oglądałem wczoraj z dziewczyną zachecony komentami z filmweb'u... ale komedia z tego zadna... JEDEN motyw mnie rozsmieszyl tylko, mianowicie scena strzelania do ptaków (i do kota).. Film bardziej nastawiony na jakies przeslanie niz na sam humor bo komedia z tego zadna...chyba ze nie rozumiem takiego poczucia humoru i moja dziewczyna raczej tez nie za bardzo.. Oglądalem ostatnio tez wychwalany "the cottage" i tez nie wiem co w tym filmie takiego niezwykłego było. Chyba nie moj gust poprostu. Jako komedia to dla mnie gniot niestety ;/ Pozdrawiam.
spoko, wszystko z tobą w porządku ;] dałem filmowi 10, uwielbiam go, ale że niektóre momenty sa tak tragiczne/zaskakujące że aż się smieszne, to wcale nie znaczy, że ten film to komendia- mógłby to ktos poprawić ;p
Doskonale Cię rozumiem. Tak to niestety jest, gdy klika moderująca wpisuje brednie w opisie. Liczysz podświadomie na np. komedię a dostajesz ciężkie kino. Inaczej odbierasz przekaz, bo czego innego się spodziewałeś po opisach. Dochodzisz do połowy filmu i już wiesz, że amatorzy moderatorzy z Filmweb są niekompetentni. Ja dałem filmowi 10.
Jestem właśnie po obejrzeniu tego filmu i muszę powiedzieć, że sie zawiodłem. Czytając komentarze i ocenę spodziewałem się czegoś dużo lepszego, a niestety się zawiodłem. Film jakoś do mnie nie dotarł i lekko się zanudziłem oglądając. Dla mnie przeciętne kino.
Ależ jest to komedia i to bardzo śmieszna, owszem - humor jest bardzo specyficzny (najbardziej śmieszne są te dość tragiczne momenty), ale właśnie dlatego ludzie punktują tak wysoko. Gdyby to był tylko surowy moralitet lub "typowa" komedia, to byłby to po prostu kolejny takisobie film. A tu właśnie cały pic polega na tym, że cokolwiek złego by się nie działo, to najgorsze jest właśnie dać się porwać tym depresyjnym nastrojom i stracić nadzieję, zgubić cel, itd. To jest przesłanie tego filmu (IMO) i to właśnie na tym filmie widać - dosłownie i naocznie.
Prosta historia o "błogosławionej nieświadomości", niepoprawnym, ba - wręcz niezdrowym optymizmie i o urokach życia (jakie ono by nie było)...
... ale jakże pięknie i z humorem opowiedziana!
a ja nawet w 200 % sie zgodze. śmiałem sie na tym filmie do łez, dawno nie widzałem tak pokręconego, czarnego humoru, który jednak niesie ze sobą na koniec jakąś nadzieję. i jestem świezo po Błyskających światłach - juz nie maja tyle lekkości, aczkolwiek oglada sie z przyjemnością.
no i kiedyś widziałem wilbur chce sie zabić, film na podstawie scenariusza AT Jensena, tez bardzo ładne.
koleś ma wyjątkowy dar by o rzeczach fundamentalnych opowiadać w sposób nie tak ciężki jakby zrobili to np. bergman czy antonioni.
daje mu 10
pozdro.
Ja w niektórych momentach o mało się nie popłakałem ;D Gdy dziadek chce wyjść z kościoła do kibla, jak Adam zlał na kwaśne jabłko księdza i jak potem wchodzi do kuchni i mówi że idzie do ambulatorium i czy czegoś nie kupić :D Ale fakt nie każdego to śmieszy, gdy oglądaliśmy ten film w 5 osób to 3 się podobało a 2 chciały wyłączyć film... nie każdy lubi taki humor, ja lubie ;P
A Moim zdaniem komedia z tego żadna, za to wspaniały film opowiadający o tak banalnym temacie, tak zwałkowanym i katowanym przez wielu. Jak dla mnie reżyser dokonał niemalże cudu, robiąc z tego filmu świetny, utrzymany w lekkim stylu dramat. Czy film w którym się pojawia jedna albo dwie sceny które mają zabarwienie humorystyczne to odrazu musi byc komedia? chyba nie.
No, każdego śmieszy co innego. Ja na tym filmie momentami boki zrywałem, ale muszę przyznać, że to był inny, bardzo specyficzny śmiech, który w zasadzie ciężko mi dokładniej określić.
Właściwie niektóre filmy zupełnie nie wpisują się w takie tradycyjne kategorie gatunkowe i ciężko jest także mówić o tym filmie, że jest dramatem - bo jest po trosze dramatem, po trosze komedią - chce się rzecz - komediodramatem, ale to też nie do końca to...
jak np ogladam te nasze polskie "komedie", na których cale kino rży, a ja uśmiechne sie może ze dwa razy, to mam chęć wrócić sie do kasy żeby mi oddali za bilet:)
a na Jabłkach Adama, Amelii, Snach o potędze i paru innych "nieśmiesznych" dla niektórych filmach, śmiałem sie jak aż mnie boki bolały.