To się nazywa zgrabne połączenie komedii z dramatem. Śmiałem się przez łzy, po niektórych scenach zaprezentowanych nam przez Jensena. Wielkie brawa za scenariusz filmu, wspaniale narysowane postacie, których konfrontacja daje nam w rezultacie myślę, że pewnie smaczną szarlotkę. Właśnie dystans, jaki jest w tym filmie w stosunku do prezentowanej historii to źródło prześmiesznych sytuacji. Jednocześnie zadawane jest proste pytanie "Jak żyć?".
Ivan żyję tylko dlatego, że jest obojętny i tłumaczy niczym adwokat każde oblicze zła. Sytuacja, w której się znalazł za wesoła nie jest, więc każdy poradziłby mu pewnie, żeby walczył o życie jak lew. Jednak nie w tym filmie, nie przypomina on takiej postawy, a jest wręcz jej przeciwieństwem. Podobnie jest z Adamem, który jest bardzo złym człowiekiem i jedyną szansą dla niego jest wieloletnia resocjalizacja, nie w tym filmie. W tym filmie znowu paradoksalnie pozwala mu się na zło. Tak więc twórcy nie poszli najprostszą drogą, skierowali film na inne tory, mogli zrobić przecież dramcik z podawanymi morałami zmieniającymi głównego bohatera. Tak się nie stało, za to obraz stał się prawdziwą ucztą kinomana. Świetnie zagrali wszyscy aktorzy, szczególnie Mikkelsen, kapitalna rola. Posumowując film jest prosty, i może to wszystko jest trochę naiwne, ale nie można temu odmówić wielkiej siły mocno odziaływującej na widza, a także po prostu piękna.
Warto poznać tych rąbniętych ludzi. Śmiech przez łzy.