Szczerze mówiąc wolałabym żeby ten film był bez tej części komediowej, tak naprawdę ani razu się nie zaczęłam śmiać, co najwyżej był to uśmiech i to głównie z absurdu scen. Tą symbolikę tez mogli sobie darować bo wyszło trochę tandetnie. A tak naprawdę film jest o ważnych i dający do myślenia. Zdecydowanie najgenialniejszą i najbardziej przemyślaną postacią jest sam Adam. Nie jest on typowym neonazistą, postacią jaką mamy przed oczami słysząc to hasło. Nie manifestuje na każdym kroku swoich przekonań, nie dyskryminuje innych, tylko patrzy na nich z góry nic nie robiąc do puki nie wchodzą mu bezpośrednio w drogę. Paradoksalnie jest on chyba jedynym z tej całej zgrai, trzeźwo myślącym i wydaje się wcale nie głupi. Mogli mu tylko "zabrać" tą głupią minę, choć z drugiej strony może to być tylko jego gra, musi jakoś przeczekać te kilka tygodni, bo tak naprawdę jeszcze nie jest na wolności i musi uważać. Sam księżulo tez by mnie denerwował, więc się w sumie nie dziwie, że w końcu nie wytrzymał, jak sam później mówi po prostu chce być zły, chociaż tak naprawdę nie jest. Pod wpływam zdarzeń zmienia się, ale tylko delikatnie (sama końcówka, po zjedzeniu ciasta, jest wg mnie beznadziejna, tandetna i wypieram ją zupełnie ze świadomości), bez zabijania jego prawdziwego "ja". Upieczenie ciasta, jakiekolwiek by nie było, było sprawą honoru, z pewnością nieobcą mu również w normalnym życiu.
Teraz sprawa najważniejsza i najbardziej dająca do myślenia, przynajmniej mi dała. A mianowicie że nie mozna ludzi pozbawiać ich wiary, jakakolwiek by ona nie była, dopóki nikogo nie krzywdzi i nie jest nam wciskana na siłę. Nie ma znaczenia o jaką wiarę chodzi, w ludzi, jakieś pozytywne zakończenie, ideologie, czy w sensie religijnym. Nie musimy się z daną osobą zgadzać, przyjmować jej swiatopogladu, ale nie mamy prawa odbierać danej osobie jej wiary, bo może to jedyne co ma, albo fundament całości. samo przewartościowanie zycia może być dla wielu zbyt trudne i nawet bez większego przekonania w słuszność poglądów mogą sie trzymać wytycznych.
Jeszcze co do Adama, to jest on również trochę zdezorientowany, bo w miejscu w które jest ostatnim w którym spodziewał by się tak absurdalnych i paradoksalnych rzeczy, jak np broń, czy kłamstwo, nagle je tam spotyka i do tego za pełnym przyzwoleniem i nawet aprobata księdza. W normalnych warunkach i jego środowisku było by to normalne, ale tutaj nie jest na swoim miejscu i dlatego szokuje, a wręcz wywołuje sprzeciw.
Jeszcze zapomniałam napisać że nie jest on jakiś szczylem ślepo podążającym za grupą i powtarzającym zdanie innych, ale dorosłym już mężczyzną, który ma już swoje zdanie i wiec co jest dobre a co złe (niekoniecznie chce być dobry, ale nie jest to spowodowane głupotą), na ile można sobie pozwolić (w pewnym momencie bierze nawet odpowiedzialność za innych, jak w sytuacja napadu na stacje) i jak ważne są relacje z ludźmi.