6,8 76 tys. ocen
6,8 10 1 75894
6,2 25 krytyków
Jack Reacher: Jednym strzałem
powrót do forum filmu Jack Reacher: Jednym strzałem

7/10

ocenił(a) film na 7

Mam lekki problem z oceną tego filmu. Na pierwszy rzut oka, towar deficytowy, dobra sensacja w starym stylu - począwszy od mocnego prologu, z serią morderstw dokonanych w biały dzień snajperskim karabinem, poprzez małomównego, ale kipiącego testosteronem głównego bohatera, kończąc na klasycznej stronie technicznej, pozbawionej padaczkowego montażu, roztrzęsionej kamery, efekciarstwa, świetlnych flar i całego współczesnego cyfrowego syfu.

Mamy tutaj wszystko, czego odbiorca „męskiego” kina potrzebuje do szczęścia: porządny pościg samochodowy, przyzwoite mordobicie, kilka niezłych scen akcji, a wszystko w rozsądnej dawce, bez uczucia przesytu, ale i bez zbytniego zanudzania widza. Do tego granice kategorii wiekowej (PG-13) pęcznieją w oczach, reżyser zapewne dwoił się i troił, żeby jak najwięcej przemycić, nie tracąc niskiego ratingu. A na dodatek, przy tym całym kulcie macho, nawiązywaniu stylistycznym do klasyki sensacji z lat 70. spod znaku Clinta Eastwooda i poważnej tonacji, reżyser potrafi się nieco zdystansować, puścić oko do widza i lekko zażartować z obranej konwencji, robiąc to jednak z dużym wyczuciem i bez zbytniego błaznowania, a co najważniejsze, z kamienną twarzą.

Dlaczego więc mam problem z oceną? Bo od samego początku wyczuwalne jest „sadzenie się”. Sadzi się reżyser, który tak bardzo chciał zrobić sensację w starym stylu, że w efekcie zrobił produkt zaliczeniowy, nie film z duszą. Sadzi się Tom Cruise, któremu chyba bardzo spodobał się Ryan Gosling w „Driverze” i próbował powtórzyć ten sam numer z małomównym twardzielem, ale wyszło trochę nieszczerze. Przyznaję jednak, że trochę szukam dziury w całym, bo film jest naprawdę dobry, chwilami zabawny, chwilami świetnie dawkujący napięcie, dobrze zagrany (yup, mimo wszystko Cruise dał radę, a do tego kilka innych plusów z wyłączeniem Rosamund Pike, której nie trawię), ale niestety zabrakło chyba bardziej utalentowanego reżysera, żeby wydestylować z tego przyszłego klasyka gatunku. Nice try, McQuarrie.

użytkownik usunięty
T-Durden

Dla mnie był troszkę zbyt banalny, bo lee child wcale nie robi takich banalnych książek, jak się może wydawać po filmie. A ten film taki jest. Banalny.
Jesli kogos jara jeszcze coś takiego jak wsadzanie łapy do zamykających się drzwi windy albo precyzjne strzelanie do głowy kogoś schowanego za głową swojego zakładnika, to ok. Ja np. takich rzeczy jak selektywne traktowanie realizmu albo powtarzanie tricków, na które ludzie już zobojętnieli nie trawię .no ale to takie w sumie typowe dla hollywood, stąd może nie powinienem sobie fundować takich filmów.
Chodziło mi o Rosamund tutaj, jest piękna i chciałem popatrzeć :-)