Nie wspominając już o tym, że Cruise udowdnił, iż Reacherem nie jest i nigdy nie będzie, to (prawie) wszystko jest zupełnie inne niż w powieści od samego Reachera aż po Zeka (Herzog to taka sama kpina jak Cruise). Idealnie został dopasowany Richard Jenkins jako Alex Rodin (ujdzie też Rosamund Pike jako Helen Rodin). Mnóstwo pozmieniano, uproszczono i poskracano (brak ważnych postaci, między innymi Rosemary Barr, Franklina i Ann Yanni). Jedyne co dobre to sam początek (jazda samochodem przez miasto to właściwie mistrzostwo). Niestety zaraz potem twórcy pokazują twarz prawdziwego snajpera, Chenki (tutaj nazywany jest jedynie Charliem). Pojawiają się sceny, których w książce nie było, bójka wygląda żałośnie, akcja pod siedzibą Zeka (budynek dyrekcji i barak na placu budowy) wygląda głupio, śmiesznie i żałośnie zarazem. Myślałem, że gwoździem do trumny będzie morderstwo Zeka, ale okazało się nim ostatnie ujęcie, w którym Jack wstaje z fotela w autobusie i idzie do mężczyzny, który krzyczy na kobietę, która z nim podróżuje (naprawdopodobniej żonę), by go "naprostować".